Remigiusz (†27 l.)nic im nie zrobił. Nawet, przepraszał swoich oprawców, że go biją. Oni nie mieli jednak żadnej litości. Z całej siły zadawali kopniaki w głowę. Zmasakrowany młodzieniec trafił do szpitala, ale szans na ratunek nie było. Do tej bulwersującej zbrodni doszło we wrześniu 2020 r. w Krośnie. Po dwóch latach zapadł skazujący wyrok.
3 września 2020 r. Remigiusz zatrzymał się przed barem przy ul. Krakowskiej w Krośnie. Usiadł na murku, aby zjeść kanapkę. Wtedy dopadło go dwóch podpitych zbirów. Łukasz C. (35 l.) był najbardziej agresywny. Odebrał kanapkę i nawet ją spróbował, a potem zaczął bić. Robił to razem ze swoim kompanem Wojciechem K. (37 l.). Remek nawet się nie bronił. Leżał bezwładnie na chodniku, a oprawcy zadawali coraz to mocniejsze kopniaki. Przede wszystkim celowali w głowę. Ich buty były całe we krwi.
– Nawet bokser nie skatowałby tak bardzo człowieka – mówili potem biegli o sile zadawanych uderzeń.
Zobacz też:
Remigiusz trafił do szpitala w stanie krytycznym. Jego młody organizm walczył do końca. Jeszcze dwa tygodnie był utrzymywany w stanie śpiączki farmakologicznej, ale szans na ratunek nie było. Rodzice stracili nadzieję, że ich syn ocaleje. Mimo rozpaczy, bólu i ogromu dramatu, zgodzili się na pobranie organów syna. W dniu pogrzebu dowiedzieli się, że ktoś otrzymał wątrobę, a potem, że serce Remka bije w innym człowieku.
21 listopada – po wielu miesiącach procesu – Sąd Okręgowy w Krośnie wydał wyrok. Łukasza C. skazał na 25 lat więzienia, a Wojciecha K. na 12 lat. Dodatkowo obaj muszą zapłacić 50 tys. zł zadośćuczynienia rodzicom ofiary.
Wyrok nie jest prawomocny.
Zabójstwo w Krośnie: Mural upamiętnia Remka
Zabójstwo Remka poruszyło Krosnem. Ulicami miasta przeszedł marsz przeciw przemocy. W miejscu, w którym doszło do zbrodni powstał też mural, który upamiętnia niewinną ofiarę.
Remek miał miał 27 lat. Wcześniej pracował w Anglii, aby zarobić pieniądze na firmę, którą chciał otworzyć w kraju. – Był dobrym człowiekiem. Nikomu nie zrobił krzywdy. Boli nas jego śmierć, ale ten ból jest niczym w porównaniu z cierpieniem, którego doświadczył wtedy tam, na ulicy – mówi znajomy Remka.
Zobacz też:
Monika zginęła z rąk kryminalisty. Zabójca z Czudeckiej stanie przed sądem
Przez podpalacza stracili gospodarstwo
Ojciec podciął córce gardło, a potem sobie. Poszło o majątek