Nie taki miał być początek wakacyjnego sezonu nad Jeziorem Solińskim. Wszystko zepsuł żywioł, który pojawił się nagle i niespodziewanie. To był biały szkwał – największa zmora żeglarzy.
Biały szkwał jest potocznie określany jako „cichy zabójca” lub „niewidzialny szkwał”. Te określenia podkreślają jego nagłość, brak widocznych oznak ostrzegawczych oraz ogromne niebezpieczeństwo, jakie niesie dla żeglarzy i małych jednostek pływających.
W sobotę, 22 czerwca na jeziorze odbywały się regaty o Puchar Soliny. Nagle uczestnicy zawodów znaleźli się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Nadciągnęła burza, a na jeziorze rozpętał się sztorm jak na morzu. Siła wiatru osiągała 6 stopni w skali Beauforta. Powodował ogromne fale. Woda była biała od pijany.
Zobacz też:
Nie wszyscy żeglarze zdążyli dopłynąć do przystani. 9 jednostek zostało przewróconych. Niektóre całkowicie zatonęły. Kilkanaście osób znalazło się w wodzie. Na pomoc ruszyli im ratownicy WOPR, strażacy, także armator organizujący turystyczne rejsy.
Jedna osoba została poszkodowana i wymagała pomocy medycznej. Karetka zabrała ją do szpitala.