Śmiertelne pobicie w Lesku. Na ulicy znaleziono martwego Wojciecha A. († 50 l.). Mężczyzna został skatowany. Początkowo sprawa przez kilka miesięcy była wielką tajemnicą, aż w końcu znajoma ofiary przyszła na policję i… się wygadała. Iwona F. (37 l.) została oskarżona i stanęła przed Sądem Okręgowym w Krośnie. Teraz usłyszała wyrok.
Ten dramat rozegrał się 1 maja ubiegłego roku. Na ulicy w Lesku znaleziono 50-letniego Wojciecha A. Mężczyzna najpierw szedł bez celu, ledwo powłócząc nogami. W okolicach supermarketu przy ul. Bieszczadzkiej upadł i zmarł. Okazało się, że wcześniej został dotkliwie pobity, a powodem śmierci były odniesione obrażenia, w tym rozległy krwiak mózgu.
Policja przez trzy miesiące nie mogła rozwikłać zagadki. Aż w końcu zgłosiła się na komendę Iwona F. (37 l.). Kobieta przyszła o 4 rano ze skargą, bo była legitymowana przez patrol. Z ciekawości zapytała policjanta, czy mają już zabójcę Wojtka, który był jej kolegą. Policjant odpowiedział, że tak, że to jakiś mężczyzna. 37-latka się poirytowała. – To była kobieta! – wrzasnęła i dodała: – „To ja ci wszystko opowiem, jak to było…”.
Zobacz też:
Iwona i Wojciech nie byli parą, ale się znali. Feralnego dnia spotkała mężczyznę na ulicy i zaprosiła do siebie na pieczone udka z kurczaka. Oboje zaopatrzyli się także w butelkę alkoholu. Z relacji oskarżonej wynika, że w pewnej chwili jej gość zrobił się nachalny. – Wkurzyłam się i dostał łomot – wyjaśniała w śledztwie.
Kopała mężczyznę. Aby nie zostawiać śladów założyła reklamówkę na nogę i tłukła ofiarę, aż polała się krew. Potem wyrzuciła pobitego za drzwi.
Iwona F. uważa, że nie przyczyniła się do śmierci Wojciecha. – Kiedy wychodzi ode mnie był żywy. Nie wiem, co się potem stało, może jeszcze ktoś inny go pobił – mówiła.
Kobieta przed sądem odpowiadała za spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu ofiary.
Znajomi w sądzie zeznawali, że Wojciech był osobą bardzo spokojną i ugodową, w przeciwieństwie do wybuchowej Iwony. – Mężczyzna podczas ataku zupełnie się nie bronił. Oskarżona wykazała się wielka agresją – zauważyli sędziowie.
Odbyło się 6 rozpraw i zapadł wyrok. Iwonie F. groziło 10 lat odsiadki. Sąd Okręgowy w Krośnie skazał ją ostatecznie na 5 lat i 6 miesięcy więzienia. Sędziowie wzięli pod uwagę fakt, że kobieta sama przyczyniła się do ujawnienia przestępstwa.
Wyrok nie jest prawomocny. Oskarżona nadal przebywa w areszcie.
Zobacz też:
Tragiczny wypadek w Róży. Wózek widłowy zmiażdżył Michała (†33 l.)