Ponad 20 lat widniał na liście ściganych przestępców. Nigdy nie zwracał na siebie uwagi. Myślał, że policja o nim zapomni. Ale nie zapomniała…
Ścigany 57-latek pochodzi z Dęblina w woj. lubelskim. Wyjechał z dala od rodzinnych stron, na południe Podkarpacia. W Krośnie i okolicach utrzymywał się z prac dorywczych i zamieszkał samotnie w jednym z bloków.
Mężczyzna był kompletnie zaskoczony, kiedy o 6 rano usłyszał łomot do drzwi i okrzyk: „Otwieraj! Policja!”.
57-latek był ścigany dwoma listami gończymi za oszustwa. Ma do odsiadki karę więzienia. Nie chciał płacić za swoje grzechy i ze strachu przed odsiadką ukrywał się ponad dwie dekady. Szczęście mu dopisywało, myślał, że już zawsze będzie cieszył się wolnością. Jednak ręka sprawiedliwości w końcu go dosięgła.
– Mężczyzna trafił już do zakładu karnego. Spędzi tam najbliższe miesiące – mówi aspirant sztabowy Agnieszka Marchlak, oficer prasowa Komendy Powiatowej Policji w Rykach – jednostki, która prowadziła poszukiwania.
Zobacz też:
Zaglądał, co klientka ma pod sukienką. Ex-dzielnicowy dostał wyrok
Groził sąsiadom, że ich spali, bo nie chcieli słuchać jak gra na akordeonie
Zabójca pielęgniarki z Jasła przed Sądem Najwyższym. Czy teraz wyjawi, co zrobił z ciałem?