Wrócił wóz bojowy do Pruchnika. Stary star 266 przeszedł generalny remont, a efekt zaskoczył wszystkich. Auto jest odnowione i odmienione. Najważniejsze, że nie ma terenu, w który by nie wjechało.
Takich wozów już się nie robi. Ostatni Star 266, produkowany kiedyś z myślą o armii, zjechał z taśmy fabryki w Starachowicach w 2000 r. Potem zakład przejął MAN i zaprzestał produkcji polskiej ciężarówki terenowej.
W Pruchniku było kilka starów 266. Ten ostatni trafił do miasteczka w 2010 r. Był już wiekową maszyną, ale przeszedł remont i dość skutecznie służył druhom. Ale teraz już trzeci raz przekazano go na kurację odmładzającą. Efekt zaskoczył wszystkich. Bo samochód wrócił do Pruchnika całkowicie odnowiony i odmieniony.
Auto zostało rozebrane do ostatniej śrubki. Zakonserwowano je, odmalowano i złożony na nowo – z wielu zupełnie nowych części. Większość podzespołów – silnik, elektryka, sprzęgło, a nawet kierownica pochodzą od MANA. Na szczęście nie zmieniono najważniejszej charakterystyki tego wozu. To trzy osie napędowe, które sprawiają, że samochód wjedzie w każdy teren. A górzysty Pruchnik to teren trudny.
Za nowe takie auto trzeba byłoby zapłacić miliony. Modernizacja okazała się dużo tańsza. Kosztowała nieco ponad 283 tys. zł. Pomogła gmina.
Nowy wóz w Pruchniku powitano z wielką pompą. Były obowiązkowe race, syreny i fajerwerki.