Niewyraźne wideo z telefonu komórkowego wywołało prawdziwe zamieszanie w spokojnym Kleinmachnow koło Berlina w Niemczech. Wszystko rozpoczęło się w czwartek (20 lipca), kiedy 19-latek postanowił nagrać rzekomą lwicę, która miała być widziana w okolicy. Jednak po 35 godzinach poszukiwań okazało się, że był to prawdopodobnie dzik.
Jak doszło do tego chaosu? Na to pytanie odpowiedzi udzielił portalowi BILD.de berliński myśliwy, Bernhard S., który wyjaśnił, że dziki mają latem krótką, szarą sierść, która łatwo może być pomyłka z równie krótką, monochromatyczną sierścią lwa. To właśnie niewyraźna jakość filmu sprawiła, że młody mężczyzna był pewien, że uchwycił na kamerze rzadkiego drapieżnika.
Niestety, w pomyłkę uwierzyła także policja. Rozpoczęła się ogromna obława z użyciem 320 uzbrojonych po zęby policjantów. Śladów lwicy nie znaleziono. Sprawdzono, że taki drapieżnik nie uciekł z zoo, cyrku, ani jedynemu prywatnemu hodowcy w regionie, który ma zwierzę oficjalnie zarejestrowane.
Akcję odwołano. Minister spraw spraw wewnętrznych Brandenburgii uważa jednak, że działania na taką skalę były uzasadnione: „Bezpieczeństwo ludności ma najwyższy priorytet” – powiedział. „Po pierwszych sygnałach nie można było wykluczyć, że mamy do czynienia z drapieżnikiem” – stwierdził.
