Budowa miała rozpocząć się już trzy lata temu, ale zatrzymały ja protesty niezadowolonych mieszkańców oraz ekologów. Południowa obwodnica Rzeszowa jednak powstanie. Miasto, po sądowych bataliach, otrzymało zielone światło, aby zrealizować inwestycję.
Sprawa budowy została oprotestowana przez mieszkańców, którzy nie chcą sąsiedztwa drogi, a także ekologów obawiających się o „korytarz tranzytowy ptaków”. Petycje ze skargami otrzymywała wojewoda, a nawet instytucje europejskie.
Samorządowe Kolegium Odwoławcze odrzuciło protesty, utrzymując środowiskową decyzję w mocy. Pozwala to ruszyć z inwestycją do przodu. Urzędnicy zgromadzili już praktycznie wszystkie dokumenty, potrzebne do wydania pozwolenia na budowę. Jak zapowiada Maciej Chłodnicki, rzecznik rzeszowskiego Ratusza jeszcze w tym roku miasto wystąpi do wojewody z takim wnioskiem.
Na razie trudno określić, kiedy mogłyby rozpocząć się prace. Jeśli formalności pójdą sprawnie to możliwe, że już w przyszłym roku na plac wkroczą robotnicy. Trzeba jednak jeszcze pozyskać fundusze. A koszt inwestycji to 450 mln zł. Miasto chce uzyskać dofinansowanie ze środków krajowych i europejskich.
Nowa obwodnica jest niezbędna dla mieszkańców. Każdy o tym wie, próbując przebić się do miasta z południa regionu. Korki są niemal każdej porze.
Nowa trasa ma liczyć 6 km i mieć po dwa pasy ruchu w każdym kierunku. Połączy al. Sikorskiego z ul. Podkarpacką. Będzie przedłużeniem wybudowanego już łącznika z S19. Droga ma przebiegać przez osiedla Zwięczyca, Biała i Budziwój. Jego kluczowym i najdroższym elementem ma być prawie kilometrowy most nad rozlewiskiem Wisłoka.
