Nie wiadomo, czy dziecko urodziło się żywe, czy zmarło tuż po porodzie. Sprawę śmierci noworodka w Sanoku bada prokuratura.
Wszystko działo się 15 czerwca. Około godz. 5 rano załoga karetki została wezwana do jednego z mieszkań w Sanoku. Na miejscu ratownicy zastali 17-latkę i jej dzieciątko, które było już martwe. Pomocy wymagała matka. Karetka zabrała ją do szpitala w Lesku.
Ratownicy od razu o sprawie zawiadomili policję. Śledztwo wszczęła prokuratura. Ze wstępnych ustaleń wynika, że domowy poród był przedwczesny. Nie wiadomo jednak dlaczego i dokładnie kiedy doszło do śmierci dziecka. Prokuratura czeka na szczegółowe wyniki badań, zleconych biegłym.