Alarm był w całej komendzie. Policjanci, strażacy – cały sztab ludzi ruszył na poszukiwania 2,5 -letniego chłopczyka w Widnej Górze pod Jarosławem. Okazało się, że malec zrobił psikusa.
Mamie nie było jednak do śmiechu. Wszędzie szukała synka. Bała się, że po prostu wymknął się z domu i gdzieś poszedł. Przerażona kobieta wezwała na pomoc służby.
Trzeba było działać szybko. Na nogi postawiono całą komendę w Jarosławiu. Po chwili w Widnej Górze zaroiło się od radiowozów. 40-olicjantów wsparło 17 strażaków, a także do akcji włączyła się rodzina i znajomi. Mundurowi zaczęli przeczesywać okolicę, ale nigdzie nie było najmniejszego śladu chłopczyka.
Poszukiwania dziecka w Widnej Górze: sprawdzona taktyka policjanta
Wkrótce zagadka się wyjaśniła i wszystkim spadł kamień z serca. Jeden z policjantów z wydziału patrolowo-interwencyjnego postanowił bardzo dokładnie sprawdzić dom. Zastosował taktykę jak w przypadku poszukiwania ściganych osób, które potrafią zaszyć się w mieszkaniach w najmniej spodziewanych miejscach.
Wystarczyło przesunąć kilka mebli w jednym z pokoi. Dziecko schowało się w szczelinie pomiędzy szafą a ścianą. W takiej kryjówce ucięło sobie smaczną drzemkę, nie zdają sobie sprawy o wielkim zamieszaniu, które wywołała jego zabawa.
Na szczęście malec nie potrzebował pomocy medycznej i został przekazany pod opiekę mamy. Po godzinie akcji wszystko skończyło się dobrze…