Pijany, bezmyślny kierowca w jednej sekundzie zrujnował życie całej rodziny. Przez niego zginęło niewinne małżeństwo, a troje ich małych dzieci zostało sierotami. We wtorek sąd zdecydował, kto zajmie się rodzeństwem. Ich opiekunem prawnym będzie wujek wraz ze swoją żoną.
37-letni kierowca brawurowo wyprzedzał, a do tego miał 1,74 promila alkoholu. Jego sportowe audi S7 było na drodze jak czołg. W Jamnicy pod Stalową Wolą mężczyzna przy prędkości 120 km/h zderzył się czołowo z prawidłowo jadącym audi A4, który podróżowała rodzina. Małżeństwo jechało do szpitala razem z najmłodszym – 2,5-letnim synkiem, który uderzył się w domu podczas zabawy. Tylko malutki Sebastianek przeżył drogowy horror. Dziecko trafiło do szpitala, nie odniosło poważniejszych obrażeń.
W przypadku śmierci rodziców, sąd musiał podjąć szybką decyzję, co zrobić z osieroconymi dziećmi. Muszą mieć opiekuna prawnego i ustalone miejsce, w którym będą przebywać. To konieczność, bo bez tego szpital nawet nie miałby jak wypisać małego chłopca, nie miałby komu go wydać.
Zobacz też:
Rozpacz bliskich i decyzja sądu
Dzieci nie trafią do żadnej placówki. Opieką otoczy je najbliższa rodzina. Początkowo babcia i dziadek od razu zgłosili się na opiekunów, ale są osobami, które mają już swoje lata (73 i 74 l.). Choć są sprawni, sąd mógłby im nie powierzyć opieki ze względu właśnie na wiek, bo chodzi o długofalowe zabezpieczenie interesu dzieci.
Krewni uzgodnili, że rodzeństwem zaopiekuje się wujek – brat zmarłej matki dzieci, który mieszka w tej samej miejscowości Przędzel pod Niskiem. Po wypadku starsi chłopcy (10 i 9 l.) trafili właśnie od razu do niego. Nieopodal mieszkają dziadkowie, z którymi wnuki są bardzo zżyte. Chodzi też o to, aby nie zmieniać im szkoły, środowiska. I tak spotkało ich ogromne cierpienie… Ich życie już nigdy nie będzie takie jak przed wypadkiem. – Wiedzą, że mama i tata nie wrócą. Ale to chyba do nich jeszcze nie dociera. My wszyscy jesteśmy w szoku, rozpaczy. Nie wiemy, czy kiedykolwiek zdołamy się z tym wszystkim pogodzić – mówi reporterom Faktu ciocia chłopców.
Decyzję o powierzeniu opieki wydał we wtorek (6/07) sąd w Nisku. Na razie to decyzja tymczasowa. Dalszym etapem będzie ustanowienie rodziny zastępczej.
10-letni Arturek niedawno był u I komunii, 9-letni Norbert będzie miał ją za rok. Malutki Sebastianek może nawet dobrze nie pamiętać rodziców… Tragedia to rewolucja w życiu dzieci i ich krewnych. Trauma, której łatwo nie uleczy czas.
Wielka miłość
Małżeństwo było bardzo szczęśliwe. Ich krewni opowiadają o wielkiej miłości, która połączyła Mariusza (†39 l.) i Marzenę (†37 l). Pokochali się od pierwszego wejrzenia i zanim się pobrali 9 lat byli w narzeczeństwie. Oboje najpierw pracowali we Francji, potem Mariusz założył firmę wykończeniową. Jego żona skupiła się na wychowaniu synków, ale ostatnio dorabiała w biurze – w kancelarii notarialnej. Niedawno postawili okazały dom. – Pozostało im tylko cieszyć się życiem, wychowywać dzieci. Synkowie byli dla nich wszystkim – opowiada sąsiadka.
SPRAWCA wypadku Grzegorz G. (37 l.) usłyszał zarzut spowodowania śmiertelnego wypadku w stanie nietrzeźwości. Według śledczych miał 1,74 promila alkoholu w organizmie. Po operacji przebywa w szpitalu w Stalowej Woli i jest pilnowany przez policję. Na razie jego stan nie pozwala go aresztować. Grozi mu do 12 lat więzienia.
Zobacz też: