Z samochodu została miazga. 45-latka kierująca suzuki zginęła na miejscu. Do tragedii doszło w Jawroniku w powiecie strzyżowskim. To kolejny dramat na tym odcinku drogi krajowej nr 19. O wcześniejszych śmierciach przypominają liczne przydrożne krzyże.
Teraz po wypadku, który wydarzył się w sobotę 20 listopada na miejscu płoną znicze. Do fatalnego zderzenia doszło na szczycie wzniesienia, gdzie są podwójne pasy ruchu do wyprzedzania. Według ustaleń policjantów, kobieta wyjeżdżała z podporządkowanej drogi. W bok auta uderzyło rozpędzone volvo. Siła zderzenia była tak ogromna, że oba samochody wypadły z jezdni i znalazły się w rowie.
Natychmiast na miejscu zaroiło się od służb ratunkowych. Z Sanoka przyleciał śmigłowiec lotniczego pogotowia. Ale szans na ratunek 45-latki nie było. Kobieta zginęła na miejscu.
Zobacz też:
37-letni kierowca volvo nie odniósł poważniejszych obrażeń.
Mieszkańcy są poruszeni nieszczęściem. – Dotknął mnie ten dramat, bo znałem ofiarę. Ta pani pracowała w sklepie, w barze. Bardzo miła, lubiana. Nie mogę uwierzyć, że to ona zginęła. Zostawiła męża i dorosłego syna. Wszyscy współczujemy rodzinie tej wielkiej tragedii – mówi mieszkaniec Jawornika.
Mieszkańcy zaznaczają, że to nie pierwszy wypadek na tym odcinku krajowej dziewiętnastki. O wcześniejszych tragediach przypominają krzyże. – Zginął tu zespół muzyczny, piesi. Kilka lat temu ustawili nam fotoradar, ale pomogło to tylko na chwilę – mówią miejscowi.