Takiego włamanie jeszcze nie było. W Rzeszowie do mieszkania na parterze włamał się 30-latek. Postanowił się nieco rozgościć. Wziął sobie prysznic, zrobił kanapki, przebrał się w rzeczy właściciela – założył jego buty i czapkę. A potem dał jeszcze większy popis swojej bezczelności.
Kiedy usłyszał, że właściciel otwiera drzwi, czmychnął – tą samą drogą, którą wszedł – przez okno. Zapomniał jednak swojego łupu i…dowodu osobistego. Rabuś był na tyle bezczelny, że po chwili wrócił na miejsca włamania. Zapukał do właściciela i poprosił o przedmioty, które zostawił, w tym dokument oraz swoje aplikatory insulinowe. Uciekł ponownie, kiedy pokrzywdzony zagroził, że będzie wzywał policję.
Rabuś został zatrzymany. Na komendzie opowiadał różne historyjki, że kiedyś pod tym adresem mieszkała jego babcia i wpadł sprawdzić czy żyje, że właściciel sam go zaprosił, że w końcu wszedł do mieszkania, bo spadł mu cukier i musiał coś zjeść. 30-latek trafił na 3 miesiące do aresztu.