– Bóg, Honor, Ojczyzna. Te trzy słowa z naszego sztandaru wystarczą, aby wiedzieć, co w życiu jest ważne. Umieć dokonywać właściwych wyborów, stawać po stronie dobra – powtarzał Henryk Atemborski. Od dziecka nosił pseudonim Pancerny. Jako nastolatek służył w Brygadzie Świętokrzyskiej, pozostając na zawsze wierny wartościom Żołnierza Niezłomnego. Choć pochodził z centralnej Polski, całe dorosłe życie był związany z Podkarpaciem. Niestety, na zakończenie 2021 r. wszystkich zaskoczyła smutna wiadomość. Pan porucznik zmarł w wieku 93 lat. Pozostały po nim liczne wspomnienia i pamięć, która będzie trwać…
Porucznik Henryk Atemborski zmarł w nocy z 29 na 30 grudnia 2021 r. Był kombatantem, światkiem historii i jednym już z ostatnich Żołnierzy Wyklętych. Przez lata mieszkał w Nowej Sarzynie w powiecie leżajskim, ale urodził się w Łodzi.
Strzelał do Niemców
Miał niespełna 12 lat kiedy wybuchła II wojna światowa. Jego ojciec pracował w placówce celnej. Rodzina szukała schronienia u dziadków w Warszawie. Kiedy trafiła do stolicy, Niemcy właśnie wdzierali się na obrzeża miasta. Mały Henio znalazł się pod ostrzałem artylerii i schronił się pod wrakiem rozbitego czołgu. Kiedy czołgi nieprzyjaciela napotkały opór i zaczęły się wycofywać, chłopiec chwycił za znaleziony przy kryjówce pistolet i oddał w ich kierunku 5 strzałów. – Tata potem z dumą opowiadał tę historię żołnierzom września, którzy mi salutowali i nazwali mnie “Mały Pancerny”. Byłem z tego taki dumny… Ten pseudonim już ze mną pozostał na zawsze – wspominał pan Henryk.
Brygada Świętokrzyska
Wojna dobiegała końca. Henryk Atemborski jako 16-latek został żołnierzem Brygady Świętokrzyskiej Narodowych Sił Zbrojnych.
W obliczu wkraczania Armii Czerwonej na ziemie polskie zapadła decyzja o marszu na Zachód. Brygada Świętokrzyska była jedyną formacją NSZ, której to się udało. Przeszła przez Czechy i w Bawarii połączyła się Amerykanami.
Henryk jednak nie opuścił kraju. W potyczce z Niemcami został postrzelony. Kulę sam wygrzebał z rany. Dowódca zwolnił go z dalszej służby. – Na pożegnanie dał mi pismo i dwa granaty. W spotkaniu z wrogiem miałem jeden rzucić, a drugi zostawić dla siebie – opowiadał.
W katowni UB
“Pancerny” szczęśliwie dotarł do domu i próbował odnaleźć się w powojennej Polsce. Zaczął naukę w liceum w Toruniu. W klasie maturalnej do internatu przyszło po niego UB. Był aresztowany przez 4 miesiące. – Trzymali mnie w piwnicy na gołym betonie. Bez żadnego koca, okrycia. Była zima, okno wybite, na ścinach szron. A oni polowali mnie jeszcze zimną wodą. Aby nie zamarznąć musiałem spać w kucki. Nauczyłem się tego, że do dziś zdarza mi się właśnie w ten sposób zasypiać – opowiadał jeszcze niedawno pan Henryk.
Przesłuchania były brutalne. Kopniaki, wyzwiska, nieustanne pisanie od nowa życiorysu. – Zmyślałem jak mogłem. Dla zmylenia opowiadałem im historie zasłyszane od mojej mamy i siostry, które były w powstaniu – wspominał.
Życie wisiało na włosku
Areszt opuścił z ciężką postacią gruźlicy. Leczył ją potem 10 lat, a jego życie ciągle wisiało na włosku. Ale choroba, tak jak komuniści nie złamali “Pancernego”, choć aparat bezpieczeństwa PRL nigdy nie przestawał się nim interesować. Prześladowania, spowodowały, że postanowił usunąć się z oczu miejscowym ubekom i przeniósł się na drugi koniec Polski. Trafił na Podkarpacie.
Ukończył studia na Politechnice, podjął pracę na WSK w Mielcu, a następnie w Zakładach Chemicznych w Nowej Sarzynie, gdzie osiadł już na stałe.
Jako kombatant i świadek historii chętnie dzielił się swoimi wspomnieniami na licznych spotkaniach z młodzieżą w szkołach i na różnych spotkaniach okolicznościowych. Z jego inicjatywy w Nowej Sarzynie powstał Pomnik Walk o Niepodległość, w którym znajdują się prochy i ziemia z pól bitewnych i miejsc martyrologii Polaków.
Rowerem dookoła Europy
Pan porucznik żył nie tylko historią. Jeszcze niedawno dosiadał motocykla, albo rolko wrotek. Kochał przygodę i podróże. W 2002 r. wyruszył na samotną rowerową wyprawę po Europie, która trwała niemal rok. Swoje perypetie opisał w książce „Rowerem dookoła Europy”. – „Przez całe życie jakaś nieodparta siła popychała mnie do poznawania świata, piękna krajobrazów, żywej przyrody…” – wyznał.
W latach 80-tych działał w Solidarności. Został uhonorowany nagrodą IPN „Świadek Historii”. W 2017 wojewoda podkarpacka Ewa Leniart wręczyła mu – w imieniu Prezydenta RP – Krzyż Oficerskie Orderu Odrodzenia Polski.
Kalendarium – por. Henryk Władysław Atemborski
- 10 kwietnia 1928 r., Łódź data i miejsce urodzenia
- wrzesień 1939 r. – uczestnik obrony Warszawy
- 1944 r. – pod ps. Pancerny żołnierz Brygady Świętokrzyskiej Narodowych Sił Zbrojnych
- Lato 1944 r. – ranny w walce z Niemcami. Po wojnie aresztowany i prześladowany. Ukończył studia na Politechnice, podjął pracę na WSK w Mielcu, a następnie w Zakładach Chemicznych w Nowej Sarzynie.
- od 1954 r. – rozpoczęcie działalność społecznej w dziedzinie sportu i turystyki. Członek i założycielem PTTK WSK Mielec i potem w Nowej Sarzynie.
- 1980 r. – członek Zarządu Regionu Rzeszowskiego NSZZ „Solidarność”, delegat na I Krajowy Zjazd Delegatów NSZZ „Solidarność” w Gdańsku
- maj 2002 r. – kwiecień 2003 r. – samotna rowerowa podróż dookoła Europy
- 4 czerwca 2003 r. nadanie Henrykowi Atemborskiemu Honorowego Obywatelstwa Miasta i Gminy Nowa Sarzyna.
- 2017 r. – Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski z nadania prezydenta RP Andrzeja Dudy
- 4 stycznia 2022 r. – pogrzeb w Rudzie Łańcuckiej.
Zobacz też:
IPN odkryje tajemnice Zamku Rzeszowskiego. Zbada zabójstwa z okresu stalinizmu
Jacek Krawczyk – święty z sąsiedztwa. Coraz bliżej beatyfikacji!