Nie bały się ludzi. W Nowym Łupkowie wilki w biały dzień przyszły pod dom i rozerwały na strzępy psa. Krwawe sceny rozegrały się na oczach trójki dzieci. Dwa dni później wataha przemknęła obok szkoły podstawowej. Mieszkańcy nietypowe zachowanie drapieżników bardzo niepokoi. Urząd gminy wydał ostrzeżenie.
Wilki zazwyczaj unikają kontaktu z człowiekiem. Wyczuwają nas z dużej odległości i same trzymają dystans. Znikają zanim pojawimy się na horyzoncie. Dlatego zobaczenie z bliska drapieżnika w jego naturalnym środowisku jest niezwykle trudne. Ale w Nowym Łupkowie od pewnego czasu jest inaczej. Wilki zapuszczają się w głąb miejscowości i robią to w biały dzień. Zupełnie nie przeszkadza im krzyk ludzi, pisk wystraszonych dzieci, czy odgłosy przejeżdżających samochodów. Ostatnio zanotowano dwa niepokojące incydenty. Poinformował o nich Urząd Gminy w Komańczy.
16 lutego około godziny 14 wataha wtargnęła na prywatną posesję i w obecności 3 dzieci zagryzła psa. Dwa dni później, 18 lutego, około godz. 13 drapieżniki były widziane w obrębie Szkoły Podstawowej.
O zdarzeniach powiadomiono Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska w Rzeszowie oraz Wojewódzkie Centrum Zarządzania Kryzysowego.
Urzędnicy apelują o zachowanie szczególnej ostrożności i czujności.
– Prosimy o zgłaszanie do nas wszystkich przypadków nietypowego zachowania się zwierząt wpływającego negatywnie na bezpieczeństwo mieszkańców oraz turystów – mówią pracownicy Urzędu Gminy w Komańczy. Przypominają też o kilku ważnych zasadach. M.in. o tym, aby wykonać, w miarę możliwości, dokumentację fotograficzną zagryzionego zwierzęcia i innych śladów zostawionych w okolicy – jak np. tropy. – Jeśli jest taka możliwość nie należy uprzątać zagryzionego zwierzęcia przed przybyciem osób dokonujących oględzin – zaznaczają urzędnicy.
W gminie Komańcza zgłoszenia należy kierować do inspektora ds. ochrony środowiska, tel.: 13 46 77 035 wew. 40.
Dwa lata temu samotny osobnik zaatakował dzieci
To kolejne niepokojące bliskie spotkanie z drapieżnikiem. Dwa lata temu wilk wywołał wielki niepokój w dwóch bieszczadzkich wsiach Przysłup i Strzebowiska. Samotny osobnik rzucił się na dzieci turystów – 8-letnią dziewczynkę i 10-letniego chłopca. Zwierzę zostało odstrzelone, a potem zajęli się nim naukowcy. Badacze potwierdzili, że był to wilk, pochodzący z lokalnej populacji zamieszkującej Karpaty Wschodnie. Nie była to zatem żadna krzyżówka wilka z psem – jak niektórzy przypuszczali.
Zwierzę nie miało wścieklizny, ani zmian chorobowych. Posiadało mocno starte pazury. Naukowcy sugerowali, że wilk mógł być trzymany w jakimś kojcu o twardym podłożu. Mógł mieć kontakt z człowiekiem, dlatego nie stronił od ludzi i szukał pożywienia w pobliżu domów. To jednak tylko hipoteza. .
W powojennej Polsce był to pierwszy odnotowany przypadek ataku zdrowego wilka na człowieka. Wcześniejszy miał miejsce w 1937 r.