Parafianie mówili o nim – Wielki Kapłan. W czwartek odbyło się pożegnanie księdza infułata Stanisława Maca (†84 l.). Mszę żałobną odprawiono w rzeszowskiej katedrze, której był budowniczym i pierwszym proboszczem.
Ksiądz infułat zmarł 1 listopada, w uroczystość Wszystkich Świętych. Wcześniej niemal przez trzy tygodnie przebywał w szpitalu z powodu covid. Wrócił na plebanię bardzo osłabiony. W niedzielę o godz. 8 rano przeczuwał, że to ostatnie chwile. O tym jak one wyglądały opowiedział podczas mszy pogrzebowej jeden z księży:
Byli przy nim najbliżsi: proboszcz, siostry zakonne, członkowie rodziny.
– Księże infułacie, przynieść komunię świętą? – zapytał proboszcz.
– Proszę, ale najpierw spowiedź… – odparł ks. Stanisław. Otrzymał Eucharystię, sakrament namaszczenia chorych, odpust na godzinę śmierci.
– Wraz ze zgromadzonymi, przytomnie, do ostatniej minuty, świadomie włączył się w odmawianą Koronę do Miłosierdzia Bożego, a potem odmawiał Litanię do Najświętszego Serca Pana Jezusa. Po wszystkim udzielił swojego ostatniego błogosławieństwa i prosił, by mu nie przeszkadzać, bo chce ze spokojem powierzyć się Bożemu sercu – zrelacjonował kaznodzieja.
Msza pogrzebowa odbyła się w czwartek o godz. 11 w katedrze. Celebrował ją ordynariusz rzeszowski ksiądz biskup Jan Wątroba.
– Żegnamy kapłana, pasterza, nauczyciela, ojca tej parafii. Żegnamy także przyjaciela. Dziękujemy Bogu za jego piękne kapłaństwo. Dziękujemy też za łaskę dobrej śmierci. To była wielka katecheza, która w nas na zawsze pozostanie – mówił ks. biskup.
Ks. infułat zostawił testament, który został odczytany podczas kazania. Dziękował w nim Bogu za powołanie, rodzicom za troskę i wychowanie w duchu miłości do Ojczyzny. Siostrze, bratu dziękował za serce i wsparcie. – Dziękuję też księżom, sistrom zakonnym, które się mną opiekowały. Pragnę podziękować wszystkim parafianom, którzy mi zaufali i ze mną pracowali. Efektem tego jest nasza świątynia, poświęcona przez świętego Jana Pawła II – napisał infułat.
W kazaniu wspomniano dokonania księdza Stanisława, który kapłanem był 60 lat.
– Twoja wiara, twoja miłość Kościoła oraz Ojczyzny była również drogą krzyża, krzyża bolesnych oskarżeń i oszczerstw – wspomniano podczas mszy. Do tego etapu odnosi się także testament infułata. – Jako człowiek grzeszny, przepraszam wszystkich, wobec których zawiniłem złym przykładem, czy brakiem gorliwości. Ja też wszystko wszystkim przebaczam – napisał.
Na zakończenie mszy wielu księży dzieliło się osobistymi wspomnieniami. Doceniali proboszcza za wspaniałą atmosferę, jaką stworzył na plebanii, wśród swoich współpracowników. – Jako proboszcz miał swoje zasady. Powtarzał, że duchowny musi być zawsze “correct”, bo jak cię widzą, tak cię piszą – wspominał jeden z kapłanów.
Były wikariusz parafii katedralnej opowiedział, że 2,5 roku temu ks. Stanisław poprosił go, aby zawiózł go do Lichenia i do Sanktuarium św. Józefa w Kaliszu. – Wracając z tej pielgrzymki ksiądz powiedział: “Dziś jestem szczęśliwy, dziś zawierzyłem godzinę swojej śmierci świętemu Józefowi”. Kiedy dowiedziałem się o tym, jak odszedł, to jestem przekonany, że to było wielkie dzieło świętego Józefa – mówił były współpracownik proboszcza-seniora.
Ksiądz Stanisław Mac został pochowany na cmentarzu komunalnym Wilkowyja. Tak właśnie chciał. – Miejsce kapłana jest pośród swoich parafian. Mój grób też powinien być wśród parafian – mówił ksiądz Stanisław Mac.
Zmarł ks. inf. Stanisław Mac (†84 l.). Budowniczy rzeszowskiej katedry