Miał chwilę wolności i nie zmarnował jej. 45-letni Artur D. z powiatu mieleckiego w ciągu kilku miesięcy zorganizował spektakl, którego nie powstydziłby się Netflix. Teraz znowu wrócił za kratki – tym razem z ekipą i całym bagażem zarzutów.
Zaczęło się od… przerwy w odbywaniu kary. Artur D., recydywista, miał kilka miesięcy luzu. I wykorzystał je do cna. Jak informuje prokuratura w Tarnobrzegu, w ciągu trzech miesięcy miał wyłudzić paliwo za 300 tysięcy złotych, „załatwić” sobie instalację fotowoltaiczną wartą 32 tysiące, a także próbować wziąć ciągniki, naczepy i ładowarki warte ponad milion. Do tego doszły groźby karalne. Ale to dopiero początek.
W śledztwie pojawia się więcej nazwisk. 21-letni Jakub G. z Mielca – według prokuratury – również działał na szeroką skalę. W jego przypadku chodzi m.in. o maszyny sprzątające, samochód Audi Q5 i kolejne partie paliwa – razem ponad 530 tysięcy złotych strat.
Na liście podejrzanych znaleźli się też 22-letni syn Artura – Wojciech D. oraz 52-letnia Wioletta W. Zarzuty? Udział w przestępczym procederze.
Śledczy nie przyszli z pustymi rękami – zabezpieczono ponad 370 tysięcy złotych, cztery złote sztabki, złote sygnety i łańcuszki oraz zegarek wart 200 tysięcy. Znaleziono też dwa zbiorniki typu mauzer z paliwem i… rozebrane na części Audi Q5.
Na razie Artur D. i Jakub G. trafili do aresztu na trzy miesiące. Reszta podejrzanych odpowiada z wolnej stopy.
A Artur? Może znów na długo zmienić adres zamieszkania. Jako recydywiście grozi mu nawet 15 lat więzienia.