Dla tego rabusia nie ma nic świętego. 40-latek grasował w klasztorze oo. Bernardynów w Leżajsku. Połasił się na kartę bankomatową, ale również na pozłacany kielich.
Złodziej zakradł na się zakrystię. Najpierw dobrał się do torebki kobiety, która pracuje na terenie klasztoru. Zrabował z niej kartę bankomatową, dokumenty i 100 zł.
Rabusiowi spodobały się również naczynia liturgiczne. Jego łupem padł pozłacany kielich, patena oraz bielizna kielichowa: korporał, palka, puryfikaterz.
Zakon wycenił straty na 2000 zł.
Okazało się, że rabuś zaznaczał swoją obecność, usiłując wypłacać pieniądze ze skradzionej karty. Wykonał aż 9 takich prób i 6 razy skutecznie. Ograbił poszkodowaną na 6 tys. zł.
Szczęście złodzieja nie trwało na szczęście długo. Policjanci szybko wpadli na trop opryszka. Okazał się nim 40-letni mieszkaniec powiatu łańcuckiego.
Mężczyzna został zatrzymany, a następnie usłyszał zarzuty. Przyznał się do zarzucanych mu czynów, a także złożył obszerne wyjaśnienia. Funkcjonariusze odzyskali skradziony kielich, patenę oraz bieliznę kielichową, które po wykonaniu wszystkich czynności, wrócą do bazyliki.
