Liczyła się każda sekunda. W Mchawie w powiecie leskim 20-latka wpadła w poślizg. Jej auto runęło z mostu prosto do rzeki. Spadło na dach i zaczęło szybko wypełniać się wodą. Kierującej groziło utonięcie. Na szczęście dzięki szybkiej reakcji świadka, udało się ją w porę uratować.
Wszystko działo się w sobotę, 16 stycznia. Dochodziła godz. 15.30. 20-letnia mieszkanka Zahoczewia jechała zaśnieżoną lokalną drogą. Na zakręcie straciła panowanie nad pojazdem. Daewoo matiz spadł z mostu do rzeki.
Samochód leżał na dachu, a pokrzywdzona doznała obrażeń. Znalazła się w śmiertelnej pułapce. Sama nie była w stanie się ruszyć i wydostać ze zmiażdżonej kabiny. Wnętrze auta zaczęło wypełniać się wodą. Liczyła się każda sekunda.
Lokalna droga jest mało uczęszczana, a miejsce wypadku z mostu praktycznie niewidoczne. Na szczęście wszystko działo się na oczach kobiety, która jechała swoim autem. To ona natychmiast wezwała pomoc.
Dzięki szybkiej reakcji strażaków z Baligrodu i Leska 20-latkę udało się wydostać z wraku. Kobieta z urazem kręgosłupa trafiła do szpitala.