Turyści, wbrew zakazom, dokarmiali koniki polskie w Tuszymie (pow. mielecki) i doprowadzili do tragedii. Koniki się pochorowały. Zatrutej klaczy „Hrabiny” nie udało się uratować. To wielka strata dla unikatowej hodowli prowadzonej przez nadleśnictwo.
Koniki żyją w wielkiej zagrodzie pod lasem. Mają tu niemal naturalne warunki bytowe. Niczego im nie brakuje. Zwierzaki są jednak łakome na rozmaite smakołyki, a ludzie to wykorzystują. Chcąc je zwabić, aby zapozowały do zdjęć, oferują im rozmaite przekąski, czyniąc im krzywdę.
Turyści wbrew zakazom dokarmiali koniki kanapkami, chipsami, czy lizakami. I pojawił się wielki problem, bo rumaki poważnie zachorowały. Trzeba było wzywać do nich weterynarza.

– Wszystkie konie zostały poddane leczeniu i są pod stałą opieką specjalistów z lecznicy. Klacz Hrabina przyjmowała leki domięśniowo – relacjonował Artur Święch z nadleśnictwa.
Niestety nie udało się uratować klaczy Hrabiny. – Pobrane próbki krwi być może pozwolą stwierdzić przyczynę upadku – informuje nadleśnictwo.
Leśnicy apelują, aby osoby, które odwiedzają zagrodę nie częstowały niczym zwierząt.
Obecnie w zagrodzie pozostało 5 koni, w tym 4 klacze i jeden ogier wałach.
[yop_poll id=”20″]