Wyszły jak gdyby nigdy nic. Trzy kulki futra. Kuleczki, co ledwo ogarniają własne łapki. Trojaczki z Baligrodu – bo o nich mowa – przeszły kilka kroków przez łąkę i… bum! Internet się zakochał.
Czy to jeszcze przyroda? Czy już animacja Disneya?
Ujęcia pokazujące, jak miśki nieporadnie dreptają za mamą, wyglądają jak trailer do filmu familijnego, który wyciska łzy lepiej niż „Król Lew”. Ale nie – to się dzieje naprawdę, tu i teraz, w Bieszczadach. Naszych.
– One nie idą. One suną przez trawę jak wata cukrowa na nóżkach – komentuje pani Kasia, która „przypadkiem” odświeżała TikToka już siódmy raz z rzędu.
Misie 3.0 – wersja wiral
Filmiki z trojaczkami rozlały się po sieci szybciej niż rosół w niedzielę. Ludzie z Kanady, Japonii i Gdańska klikają serduszka, piszą komentarze w stylu „I’m crying, this is so pure” i pytają, czy można je adoptować (spoiler: nie można).
A Baligród? Zamiast wiejskiej ciszy – rozgłos. Zamiast tylko leśników – teraz i influencerzy patrzą na Bieszczady z błyskiem w oku.
Natura znowu wygrywa
W czasach, gdy co druga wiadomość straszy, a internet raczej wkurza niż wzrusza – te trzy pluszowe pocieszki przypomniały wszystkim, że piękno jeszcze istnieje. I nie musi mieć filtra.
emerytowana obserwatorka życia codziennego