3-latek sam wbiegł na drogę. Nie było wokół niego żadnych opiekunów. Sytuacja była bardzo niebezpieczna zwłaszcza, że było już po zmroku. Na szczęście wtedy pojawił się strażnik graniczny.
Wszystko działo się w jednej z bieszczadzkich miejscowości. Funkcjonariusz nie miał wtedy służby i jechał prywatnym autem. Dostrzegł malca i od razu zareagował. Bardzo słusznie: dziecko znajdowało się przy drodze samo, w pobliżu nie było nikogo z opiekunów.
Maluch w wieku około 3 lat nie potrafił odpowiedzieć na podstawowe pytania dotyczące rodziców i zamieszkania. Pobliscy mieszkańcy również nie potrafili pomóc. Mundurowy zadzwonił pod numer alarmowy. Do czasu przybycia patrolu policji zaopiekował się roztrzęsionym i zziębniętym dzieckiem.
Zobacz też:
Wkrótce wszystko zakończyło się szczęśliwie. Dziecko wróciło pod opiekę rodziny.