W poniedziałek prezydent Rzeszowa Tadeusz Ferenc zdecydował o pomocy dla osób, które sprzedają chryzantemy. Z powodu zamknięcia cmentarzy handlowcy znaleźli się w trudnej sytuacji. Zostali z towarem, który zgromadzili i mieli sprzedać na święta.
Zgodnie zapewnieniem prezydenta, miasto wykupiło chryzantemy. Na ten cel przeznaczyło 50 tys. zł. Wystarczyło to na 5 tysięcy kwiatów. Urzędnicy twierdzą, że rośliny nie zmarnowały się.
Zostały posadzone na klombach, rabatach i pasach zieleni między jezdniami. Część z nich została umieszczona na cmentarzach – na miejscach pochówku żołnierzy poległych w wojnach światowych.
Wcześniej z podobnym pomysłem wyszli inni samorządowcy. Taką deklarację złożył jako pierwszy prezydent Stalowej Woli – Lucjusz Nadbereżny.
Pomoc oferował też rząd. W sobotę premier Mateusz Morawiecki poinformował, że terenowe oddziały ARiMR i KOWR odkupią od producentów i sprzedawców kwiaty i rośliny, które byłby sprzedawane w tych dniach przed cmentarzami.
– Z funduszu Covid zrefundujemy też koszty samorządów, które prowadzą podobną akcję. Proszę raz jeszcze o zrozumienie dla tej trudnej decyzji, którą musieliśmy podjąć ze względu na pandemię – zaznaczył premier.
Zakaz wstępu na cmentarze obowiązywał od 31 października do 2 listopada włącznie.
Handlowcy podejmowali rozpaczliwe akcje, aby choć odrobinę ograniczyć straty. W Łące pod Rzeszowem plantator sprzedawał donice kwiatów za 15 zł. Druga była gratis. Przy cmentarzu Wilkowyja jeden z handlowców oferował donice za 5 zł. – Rok temu te kwiaty kosztowały 15 zł – powiedział nam w niedzielę.
Zobacz też:
Pomoc dla sprzedawców. Wykupią kwiaty i znicze sprzed zamkniętych cmentarzy