Wymorzone wakacje zamienione w koszmar. W Grecji tysiące turystów musiało się ewakuować, ponieważ pożary, które co chwilę wybuchają z wielką intensywnością, wymykają się spod kontroli. Do walki z żywiołem włączyli się polscy strażacy, którzy właśnie rozpoczęli swoją dwutygodniową misję.
Poważna sytuacja panuje na greckiej wyspie Rodos, na której panuje piekło upałów w temperaturze aż 48 stopni C. 30 tysięcy turystów znalazło się w wielkim niebezpieczeństwie.
Płonie południowa część wyspy, a także położony centralnie las. Zagrożone są domy, a wraz z nimi pensjonaty oraz hotele. Trzy już spłonęły.
W sieci pojawiły się filmy przedstawiające rzesze turystów, którzy pieszo z bagażami ruszyli w stronę punktów ewakuacyjnych. Odbiera ich straż przybrzeżna. Miejscowe sale, szkoły, zamieniane są na noclegownie.
Dotychczas Rodos opuściło już 8 tys. osób.
Wielki pożar szaleje od pięciu dni. Do tej pory do walki z ogniem wysłano pięć helikopterów i 173 strażaków. Szalejące pożary lasów w sobotę (22 lipca) wymknęły się spod kontroli. Płomienie wzmagał porywisty wiatr.
„Dym jest tak ciężki, że trudno oddychać” – powiedział Konstantinos Traraslias, zastępca burmistrza Rodos, w rozmowie z ateńską telewizją Skai
Strażacy są w nieustannej akcji. Teraz wspomagają ich ratownicy z Polski. Przed nimi bardzo wyczerpujące zadanie. Pożary szaleją nie tylko na Rodos, ale również w rejonie Aten i na Półwyspie Peloponeskim.
