Dramatyczne wydarzenia na ul. Siemiradzkiego w Rzeszowie wstrząsnęły całą Polską. Dwóch najemców, którzy nie chcieli opuścić wynajmowanego mieszkania, zaatakowało rodzinę właścicieli. W ruch poszedł gaz łzawiący i broń. Zuzanna G. (26 l.), która została postrzelona, cudem przeżyła, ale do dziś zmaga się z traumą. Sąd wydał wyrok skazujący lokatorów na kary więzienia. Ale mężczyźni się z tym nie zgadzają. Ich obrońcy wnieśli do Sądu Apelacyjnego odowłania.
Dwóch 26-latków odpowiadało za usiłowanie zabójstwa kobiety. Według śledczych broni użył Sebastian S., gazem posłużył się natomiast jego kolega Mateusz M. Pierwszy z nich został skazany na 10, drugi na 8 lat więzienia. Powinni też zapłacić 300 tys. zł zadośćuczynienia Zuzannie.
PRZECZYTAJ TAKŻE:
– Jej życie zostało zmienione. Nie jest w stanie normalnie funkcjonować. Straciła szansę na realizację swoich planów i marzeń. Nie wróciła na studia, nie podjęła pracy, a codzienność wypełnia jej strach przed ludźmi – powiedziała sędzia Marzena Ossolińska-Plęs.
Kim są podejrzani? Z ich zeznań wynika, że obaj byli partnerami. Przez dwa lata zwiedzali Europę, chodzili też na strzelnicę. Sebastian trenował strzelectwo. Legalnie posiadał 4 sztuki broni. Mężczyzna z wykształcenia jest technikiem elektroniki. Zanim trafił do aresztu pracował w fabryce sprzętu AGD w Głogowie Małopolskim. Jego przyjaciel był zatrudniony w salonie jednego z operatorów telefonii komórkowej.
Dlaczego nie opuścili mieszkania?
Głównym najemcą był Sebastian S. Lokal przy Siemiradzkiego zajmował od około dwóch lat. Płacił 1300 zł czynszu + opłaty. Miał mieszkać sam. Właścicielka nic nie wiedziała, że w kawalerce jest jeszcze jego kolega.
W maju 2022 r. właścicielka – pani Małgorzata G. (63 l.), emerytka, która mieszka w Niemczech, poinformowała, że będzie chciała odzyskać mieszkanie i wymówiła najem. Zaczęły się kłopoty z kontaktem. Według pani Małgorzaty mężczyzna przestał odbierać telefony. Dostała za to SMS-y z przepisami dotyczącymi ochrony lokatorów. Kiedy zobaczyła, że w mieszkaniu jest wymieniony zamek, wysłała pismo z wypowiedzeniem umowy i podała datę, kiedy pojawi się odebrać swój lokal.
Termin upłynął 15 lipca 2022 r. Pani Małgorzata w bloku przy Siemiradzkiego zjawiła się razem ze ślusarzem. Towarzyszyła jej córka, która wszystko nagrywała iPhonem. Obok nich był tato Zuzanny. Na dole czekał chłopak dziewczyny i kolega.
Błyskawiczny strzał
Nagle – jak zeznała pani Małgorzata – otworzyły się drzwi. W ich kierunku został rozpylony gaz łzawiący. W tym samym czasie nastąpił strzał.
– Córka zaczęła krwawić. W pierwszej chwili myślałam, że zranił ją ten gaz. Po woli schodziliśmy na dół. Na koniec Zuzia osunęła się na posadzkę. Sąsiadka z dołu podała nam ręcznik, aby tamować krwotok. Byłam w szoku. Teraz także z emocji nie mogę pozbierać myśli – mówiła w sądzie właścicielka.
Wszyscy dzwonili po karetkę i na policję. Jak wynika z zeznań oskarżonych złożonych w śledztwo, także oni wykonywali takie telefony. “Postrzeliłem człowieka” – miał powiedzieć operatorowi Sebastian. Jego kolega wrzeszczał na niego: “Co ty, k… robisz?!”
Zuzanna w krytycznym stanie trafiła do szpitala. Miała przestrzelone przedramię. Kula trafiła ją następnie w brzuch. Uszkodziła 6 narządów wewnętrznych, utknęła między kręgami kręgosłupa. Kobieta w szpitalu spędziła dwa miesiące. Przeszła 3 operacje, ratujące życie. Dopiero po kilku tygodniach można było wyjąć kulę z jej ciała. 26-latka doświadczyła traumy. Nadal przechodzi rekonwalescencję.
To powiedzieli w sądzie
Oskarżeni nie przyznali się do winy. Odmówili składania zeznań. Odczytano je ze śledztwa. Sebastian S. zasypywał śledczych artykułami z kodeksów, konstytucji, cytował łacińskie sentencje prawa. Mężczyzna utrzymywał, że działał w obronie koniecznej.
W śledztwie poruszany był wątek rosyjskiej flagi, którą najemca miał wywieszać na balkonie jeszcze przed wybuchem konfliktu na Ukrainie. Mateusz M. zeznał, że nie są prorosyjscy, nie utrzymują żadnych kontaktów ze służbami rosyjskimi bądź białoruskimi. W konflikcie popierają Ukrainę.
Apelacja
Obrońcy skazanych mężczyzn wnieśli apelacje, kwestionując treść wyroku i domagając się jego zmiany.
Mecenas Andrzej Mucha, reprezentujący Sebastiana Sz., dąży do złagodzenia kwalifikacji prawnej czynu. W apelacji argumentuje, że jego klient nie działał z zamiarem zabójstwa, lecz nieumyślnie spowodował obrażenia ciała, działając w obronie koniecznej. Alternatywnie adwokat wnioskuje o uchylenie wyroku i ponowne rozpoznanie sprawy.
Z kolei mecenas Bartosz Rogała, obrońca Mateusza M., postuluje całkowite uniewinnienie swojego klienta. Podważa ustalenia sądu, według których mężczyźni mieli działać wspólnie i w porozumieniu.
Obie apelacje mogą wpłynąć na zmianę orzeczenia – czy to poprzez złagodzenie kary, czy nawet uniewinnienie jednego z oskarżonych. Ostateczna decyzja należy do sądu odwoławczego.

Zobacz też:
Najemcy strzelali do właścicielki w Rzeszowie. Koniec śledztwa
Zabił Monikę bez litości. Teraz litości nie miał dla niego sąd
Baranówka. Brutalny atak na kobietę
💡 Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł! Podziel się swoją reakcją: