Rzeszów, Podkarpacie, historie i zdarzenia

Maszyna, która myślał, że jej wolno

Babcia Wiesia testuje samojezdny odkurzacz. „Goniłam go miotłą, aż się wyłączył”

– Ja tam z elektroniką się nie kłócę… do momentu, aż wjedzie mi pod nogi. Dostałam ten cały „robot sprzątający” od wnuczki. Mówi: – Babciu, to ci życie odmieni. No i odmienił. Teraz zamiast spokojnie wypić kawę, siedzę na taborecie jak na tratwie i czekam, aż potwór przetoczy się pod stołem.

Pierwszego dnia nie zdążyłam się przyzwyczaić, a on już mi wjechał w kapcia. Myślałam, że to kot. Ale nie – to było coś znacznie bardziej perfidnego. Kręcił się jak po spirytusie i warczał, jakby znał mój harmonogram sprzątania lepiej niż ja. A jak zobaczył miotłę… to nagle uciekł pod komodę. Mądry skubany!

Wzięłam go na sposób. Zamknęłam w kuchni i powiedziałam: – Masz tu swoje pole bitwy.

No i co zrobił? Rozlał moją zupę, wjechał w miskę z ziemniakami i zawiesił się w kącie. Tyle z tej jego „inteligencji”.

Nie wiem, jak wasze roboty, ale mój chyba jest złośliwy. Jakbym go kiedyś zobaczyła z pilotem w ręce, to się nie zdziwię.

Tyle ode mnie. A teraz idę… ręcznie poodkurzać.

Pogadajmy gestami – wybierz reakcję

😍
85%
11
😱
0%
0
😭
8%
1
👍
8%
1