Mężczyzna wcześniej pukał do sąsiadów i jak wspominają, był dziwnie pobudzony. Opowiadał niestworzone historie, że ktoś mu rozbiera komin, wyciąga cegłówki. Wezwano nawet pogotowie. Kiedy wydawało się, że 54-latek jest już spokojny, rozegrał się dramat. W jego domu wybuchł pożar. Życia gospodarza nie udało się uratować.
Do tragedii doszło w południe, 2 listopada w miejscowości Kobylany w powiecie krośnieńskim. Murowany dom położony jest na uboczu. Nagle wybuchł w nim pożar. Palić zaczęło się od środka. Ogromna temperatura wysadzała w oknach szyby. Uwolnione na zewnątrz pomarańczowe języki ognia sięgały dachu.
Mieszkańcy ruszyli na ratunek. Próbowali wejść do domu. Drzwi były zamknięte. Szarpnęli i udało się je otworzyć, ale w środku panowało piekło.
Dopiero strażacy wbiegli na strych i tam znaleźli właściciela. Wynieśli go na zewnątrz, ale szans na ratunek nie było. Lekarz stwierdził zgon.
Przyczyny śmierci ustala prokuratura. Bada także przyczyny pożaru. Prawdopodobnie właściciel sam zaprószył ogień.
54-latek mieszkał samotnie. – Był spokojny, od wielu lat był abstynentem. Nie wiadomo, co dokładnie się wydarzyło i dlaczego doszło do tej tragedii – mówią znajomi mężczyzny.