Rzeszów, Podkarpacie, historie i zdarzenia

Zapadł wyrok

Tragiczne zatrucie na targu w Nowej Dębie. Domowe wyroby okazały się śmiertelną pułapką

Sprawa tragicznego zatrucia w Nowej Dębie zakończyła się wyrokiem Sądu Rejonowego w Tarnobrzegu. W centrum tej historii stał 54-letni mężczyzna, który po zjedzeniu galarety mięsnej zakupionej na targu stracił życie. Małżeństwo, które oferowało na straganie swoje domowe wyroby, odpowiadało za nieumyślne spowodowanie śmierci. Groziło im nawet pięć lat więzienia, ale wyrok jest w zawieszeniu.

Proces ruszył 26 marca i zakończył się 9 maja. Kra to rok więzienia w zawieszeniu na 3 lata. Najsurowsza część wydaje się finansowa: grzywna po 2 tys. zł oraz nawiązka w wysokości 150 tys. zł dla żony zmarłego i po 15 tys. dla pozostałych dwóch osób pokrzywdzonych.

Gdy proces startował, w Sądzie Rejonowym w Tarnobrzegu stawili się oskarżeni oraz pokrzywdzeni. Małżonkowie przeprosili ofiary i wyrazili skruchę. Przyznali się do tragicznej pomyłki. Pokrzywdzeni opowiedzieli o swoim dramacie.

Historia dramatu

Dramat dotyczy zatrucia nie tylko 54-latka (obywatela Ukrainy, który zmarł), ale także dwóch starszych kobiet (67 i 72 lata). Obie po spożyciu feralnych produktów trafiły do szpitala. Cudem zdołano je uratować. Ocaliło je to, że zjadły niewielkie porcje specjału i natychmiast zwymiotowały.

Podejrzani to małżeństwo spod Mielca – 55-letnia Regina S. i 56-letni Wiesław S. Ich specjalnością były wyroby mięsne, w tym właśnie galareta, która okazała się zabójcza. W trakcie śledztwa ujawniono, że w ich produktach wykryto śmiertelne stężenie azotynu sodu, substancji stosowanej do peklowania mięsa.

Zarzuty

Po analizie wyników sekcji zwłok i badań toksykologicznych prokuratura zaostrzyła zarzuty. Okazało się, że stężenie azotynu w galarecie przekraczało normy kilkaset razy! Taka ilość substancji jest śmiertelna dla człowieka. Małżeństwo odpowiada nie tylko za śmierć mężczyzny, ale także za poważne uszczerbki na zdrowiu dwóch hospitalizowanych kobiet.

Regina i Wiesław S. sprzedawali swoje wyroby prosto z samochodu na lokalnym targu, oferując klientom swojskie, domowe przysmaki. Po tragedii policja skonfiskowała 20 kilogramów ich produktów, które trafiły do specjalistycznych badań.

Nieświadomi niczego klienci sądzili, że kupują tradycyjne smaki, a tymczasem spożywali produkty z zabójczą dawką azotynu sodu. Śledczy ustalili, że małżeństwo hodowało trzodę chlewną i samodzielnie produkowało wędliny, próbując dorobić na targowisku.

Mają zakaz sprzedaży

Oskarżeni odpowiadali z wolnej stopy. Otrzymali zakaz produkcji oraz sprzedaży wyrobów mięsnych.

Choć mogło to wyglądać jak niewinna działalność gospodarcza, nieodpowiednie proporcje konserwantów doprowadziły do śmiertelnej tragedii.

Pogadajmy gestami – wybierz reakcję

😍
22%
4
😱
0%
0
😭
0%
0
👍
78%
14