Koszmarny wypadek i straszna śmierć w Oleszycach w powiecie lubaczowskim. 41-letni pracownik centrali nasiennej stracił życie w silosie z kukurydzą. Jak doszło do tej tragedii – bada prokuratura.
Dramatem wstrząśnięci są mieszkańcy. – To niesprawiedliwe, że zginął taki młody człowiek. Całe życie przed nim. Osierocił troje dzieci – płacze kobieta z jego rodzinnej miejscowości. We wtorek – 1 lutego – odbędzie pogrzeb w Oleszycach. Wszyscy będą żegnać zmarłego tragicznie Grzegorza.
Dramat rozegrał się w czwartek, 27 stycznia około godz. 9. Z ustaleń policji wynika, że mężczyzna wykonywał prace naprawcze w silosie, gdzie było zgromadzone ziarno. Był jeszcze z jednym kolegą. Nie wiadomo w jakich okolicznościach znalazł się wewnątrz wielkiego zbiornika. Kukurydza nagle osunęła się, grzebiąc żywcem 41-latka.
Natychmiast wezwano pomoc. Pozostali pracownicy pierwsi rozpoczęli akcję ratunkową. Szybko wycięli na dole silosu otwór. Ziarno się wysypało i udało się wyciągnąć na zewnątrz nieszczęśnika.
Niestety, mężczyzna był już nieprzytomny. Załoga pogotowia prowadziła reanimację. Początkowo udało się przywrócić krążenie. Ale po chwili ratownicy znów tracili pacjenta. Akcje reanimacyjną kontynuowano w karetce w drodze do szpitala. Mimo wysiłków medyków, życia pracownika nie udało się uratować. Zgon stwierdzono w szpitalu. Sekcja zwłok wykazała, że ziarno zmiażdżyło klatkę piersiową, doprowadzając do uduszenia ofiary.
Policjanci pod nadzorem prokuratora pracowali na miejscu wypadku. Wyjaśniają wszystkie jego okoliczności, także to, czy w zakładzie były przestrzegane normy bezpieczeństwa pracy.