Takiej mobilizacji przy urnach nie było od 35 lat! Frekwencja wyniosła aż 84 procent – najwyższa od zjednoczenia Niemiec. To dowód na jedno: Niemcy chcą zmian. I właśnie je dostali.
Po krótkiej, zimowej kampanii wyborczej wszystko stało się jasne: CDU/CSU triumfuje, a ich lider Friedrich Merz szykuje się do objęcia stanowiska kanclerza. Jego partia zdobyła 28,6 proc. głosów, dystansując konkurencję.
Merz nie krył radości: „CDU i CSU, wygraliśmy te wybory federalne w 2025 roku!” – ogłosił, po czym wydał rozkaz do działania.
🔥 SPD na dnie, AfD w górę, FDP na krawędzi
To koniec ery Olafa Scholza. SPD zaliczyło najgorszy wynik od 135 lat – zaledwie 16,4 proc. Dotychczasowa koalicja rozpadła się w pył. Ale SPD nie wylatuje z gry. To właśnie z nią zwycięska partia ma ponoć budować koalicję!
Największym wygranym obok CDU/CSU jest AfD, która zdobyła 20,8 proc. głosów, podwajając swój wynik. Jej liderka Alice Weidel uczyniła swoją partię drugą siłą w Bundestagu. Nikt nie chce z nią rządzić, ale to ona teraz przewodzi opozycji.
A FDP? Dramat! Zaledwie 4,3 proc. – to praktycznie polityczna śmierć, brak mandatu. Lider Christian Lindner już zapowiedział rezygnację.
🟢 Co dalej?
Kto stworzy rząd? To pytanie wciąż pozostaje otwarte. Koalicja CDU/CSU z SPD wydaje się najbardziej możliwa.
Jedno jest pewne: Merz wchodzi do gry jako nowy kanclerz. A Niemcy? Niemcy obudziły się w nowej rzeczywistości.