W Myscowej szybki dojazd do wsi zależy od kaprysu rzeki Wisłoki. Droga powiatowa nagle się urywa. Auta przejeżdżają rzekę brodem utworzonym z betonowych płyt. Kiedy jest niski poziom wody – to nie ma problemu. Ale wiosną po roztopach i ulewach przeprawa staje się niemożliwa.
Mimo to nie brakuje śmiałków. Kierowca tego mlekowozu wpadł w prawdziwe tarapaty. Na środku rzeki ciężarówka przegrała walkę z żywiołem. Woda zepchnęła pojazd z betonowej drogi. Szofer nie miał szans. Żadne manewry nie pomagały.
Na szczęście nikomu nic się nie stało. Samochód razem z przemoczonym szoferem wydobyli strażacy.
Mieszkańcy opowiadają, że przypadek mlekowozu pokazuje problem, z którym oni borykają się od lat. To brak mostu. Aby gdziekolwiek się dostać muszą robić pętle, nadkładając ponad dwadzieścia kilometrów drogi. Czy ktoś w dwudziestym pierwszym wieku w końcu poprawi ich los. Mieszkańcy Myscowej bardzo na to liczą