Stefan Michalczak miał 18 lat, kiedy wybuchła II wojna światowa. Po klęsce wrześniowej nie złożył broni, wstąpił do Armii Krajowej i w konspiracji walczył z Niemcami. Jego odwagę i trud doceniono dopiero po upadku PRL. Został awansowany do stopnia majora. 24 lutego obchodził niezwykły jubileusz. Bohater skończył 100 lat!
Pan Stefan zdumiewa swoją aktywnością. Udziela się w Światowym Związku Żołnierzy Armii Krajowej, angażuje się w propagowanie historii walk o niepodległość, uczestniczy w uroczystościach patriotycznych. Codziennie sam chodzi do kościoła i to właśnie w swojej parafii – Matki Bożej Saletyńskiej została odprawiona Msza święta koncelebrowana w jego intencji z udziałem najbliższej rodziny, kombatantów, przedstawicieli IPN i instytucji.
Pan Stefan otrzymał gratulacje od premiera, prezesa IPN. Żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej, którzy w ramach pomocy seniorom w czasach pandemii przynoszą mu obiady, wręczyli pamiątkową tablicę wyrytą na kawałku drzewa. Sąsiedzi także zrobili niespodziankę i nad jego mieszkaniem zawiesili kilka kolorowych balonów.
Pan Stefan ma fenomenalną pamięć. Pamięta każdy dzień, adres, nazwisko z okresu wojennego. To wtedy walczył za Ojczyznę, wykazując się ogromnym poświęceniem, odwagą i bohaterstwem.
Po klęsce wrześniowej zgłosił się do Związku Walki Zbrojnej, w Armii Krajowej pełnił funkcję łącznika w drużynie dywersyjno-sabotażowej działającej na terenie radomsko-kieleckim. Po wojnie był inwigilowany i przesłuchiwany przez UB. – Aresztowało mnie UB, namawiali na współpracę. Powiedziałem tym szpiclom, że z BANDYTAMI NIE WSPÓŁPRACUJĘ! Nigdy nie pobrudziłem sobie rąk wstępując do partii, aby pójść na łatwiznę… – opowiada.
O tym jak walczył w AK przyznał się dopiero w 1966 r.
Pan Stefan jest samodzielny i mieszka sam. Wspiera go najbliższa rodzina. Ma 3 wnuków i 4 prawnuków.