Rzeszów, Podkarpacie, historie i zdarzenia

Zwykły dzień, niezwykła reakcja

Listonosz zapukał do drzwi. To, co stało się chwilę później, zapamięta na długo

Pomyłka, drgawki, upadek. I człowiek, który nie przeszedł obojętnie. Bartłomiej miał jak zwykle pełną torbę przesyłek i przekazów. Dzień jak co dzień — kilka kamienic, parę rozmów o pogodzie, podpisy, pokwitowania. Rutyna. Aż do momentu, gdy zapukał do drzwi starszej pani w jednej z rzeszowskich kamienic.

84-latka otworzyła drzwi. Była blada, ale nie wyglądała na chorą. — Zamieniliśmy kilka słów. Pogoda, zdrowie, jak to zwykle. Podałem jej gotówkę z emerytury — wspomina Bartłomiej. — I wtedy… coś się zmieniło.

Nie zdążyła nawet zamknąć drzwi. Odwróciła się, zrobiła krok… i runęła na podłogę jak ścięta. Ciało w konwulsjach. Drgawki. Oczy mętne.

Bartłomiej nie czekał. Wszedł do środka, uklęknął przy niej, podłożył poduszkę, mówił do niej spokojnie, żeby nie straciła przytomności. I zadzwonił po karetkę. Zabezpieczył gotówkę. Czekał, rozmawiał, czuwał.

To już nie była rola listonosza. To był człowiek przy człowieku.

Lekarze odkryli przyczynę

Lekarze szybko odkryli przyczynę dramatycznego stanu seniorki. Przypadkowo wzięła leki, które od dawna powinny trafić do kosza. Silna reakcja organizmu — spadek ciśnienia, zawroty głowy, napad drgawek.

Kobieta trafiła do szpitala. Przeżyła. I wraca do zdrowia.

Gdyby nie przypadek — i obecność Bartłomieja — mogło być tragicznie.

Nie znał tej kobiety dobrze. Nie był ratownikiem ani lekarzem. Ale był tam wtedy. Właściwym człowiekiem we właściwym miejscu.

— Zrobiłem to, co uważałem za słuszne — mówi dziś krótko.

Podziękowania

Rodzina seniorki przysłała podziękowanie do poczty. Naczelnik placówki nie kryje dumy. Ale on sam nie chce rozgłosu. Woli znów wstać rano, założyć torbę na ramię i pójść w trasę. Jak co dzień. Jakby nic się nie stało.

Ale coś się stało.

I to zostanie w pamięci na długo.

Pogadajmy gestami – wybierz reakcję

😍
0%
0
😱
0%
0
😭
0%
0
👍
0%
0