Prokuratura postawiła zarzut dla kierowcy ukraińskiego autokaru, który rozbił się na autostradzie A4 pod Jarosławiem. 48-letni Vołodomir K. jest podejrzany o nieumyślne sprowadzenie katastrofy w ruchu lądowym.
Mężczyzna został ranny i przebywa w szpitalu w Przeworsku. Tam też prokuratura przedstawiła mu zarzut. Wobec kierowcy zastosowano dozór policji i zakaz opuszczania kraju. Mężczyźnie zatrzymano paszport. Za zarzucane kierowcy przestępstwo grozi do 8 lat więzienia.
Do wypadku doszło w nocy z piątku na sobotę między Jarosławiem a Przemyślem. Rejsowy autokar jechał z Poznania do miasta Chersoń na południu Ukrainy. Podróżowało nim 57 osób, w tym dwóch kierowców. Przy zjeździe na MOP pojazd nagle zjechał na pobocze, przebił bariery, wpadł do głębokiego rowu, a potem przewrócił się na bok.
Zobacz też:
Na miejscu zginęło 5 pasażerów: trzy kobiety i dwóch mężczyzn. Wiele osób została rannych.
Do szpitali początkowo trafiło 39 poszkodowanych. W niedzielę na leczeniu pozostawało jeszcze 25 pacjentów.
Według prokuratury, podejrzany kierowca na razie nie odniósł się do zarzutu i możliwe, że zrobi to później. Obecnie samego zdarzenia nie pamięta.
Na razie nie wiadomo co było powodem wypadku. Niektóre media spekulują, że kierowca być może zamierzał skręcać na MOP i gwałtownie hamował, bo za późno zauważył zjazd. Wersję tą odrzucają pasażerowie autobusu, z którymi rozmawialiśmy. – Nie było potrzeby, aby się zatrzymywać. Chwilę wcześniej mieliśmy przerwę na innym parkingu. Natomiast tuż przed wypadkiem słyszeliśmy potężny huk, a kierowca próbował opanować pojazd – mówili nam pasażerowie.