Nie był to piorun, a człowiek. Ktoś podpalił pomnik przyrody. Dąb “Wincenty” stanął w ogniu. Drzewo rośnie w Krościenku Wyżnym i przetrwało 450 lat. Czy teraz grozi mu śmierć?
Pożar w czwartek około godz. 6.30 zauważył pracownik nadleśnictwa Dukla. Natychmiast podniósł alarm. Do akcji ruszyli straży OSP. Ogień trwał drzewo od środka. Całe było spowite dymem, który wydobywał się ze wszystkich szczelin.
Źródło pożaru znajdowało się wewnątrz dziupli, która zabezpieczona była siatką. Strażacy usunęli ją i podali wodę. Gasze trwało godzinę.
– Podejrzewamy celowe podpalenie, do którego musiało dojść w nocy – mówi obecny na miejscu Zbigniew Żywiec, nadleśniczy Nadleśnictwa Dukla – Pięć lat temu mieliśmy podobny incydent. Wówczas pożar ugaszono, a dąb został poddany zabiegom konserwatorskim. Mamy nadzieję, że ogień nie zabił tkanki żywej drzewa i wciąż będziemy mogli się cieszyć widokiem jednego z najstarszych dębów w polskich lasach.
Drzewo rośnie nieopodal leśnego parkingu i ścieżki spacerowej, jest więc często odwiedzane przez ludzi. Jak informują leśnicy ma około 450 lat, obwód 550 cm, wysokość 28 m, od 1966 roku jest pomnikiem przyrody.
Dąb ten był od lat wdzięcznym tematem także dla innych pisarzy i poetów, jak również dla fotografików, rysowników i malarzy. Przebywająca tu siostra Aleksandra Fredry, Zofia z hr. Szeptycka napisała „Rozmowę ze starym dębem w Krościenku”, która została opublikowana w 1881 r. Utwór zaczynał się tak:
„Stary dębie, coś ty widział, gdyś był młody? – powiedz?”
„Gdym był młody?… dawno to, dawno… i zaledwo już pomnę…
Wiem, że lubemi mi były dzieci pustota, młodzieży dzielność, uczonych wiara, starców spokój”.
Leśnicy i mieszkańcy bardzo martwią się o “Wincentego”. – Oby tylko przetrwał… – mówią zatroskani.