W wieku 66-lat zmarł Michał „Gier” Giercuszkiewicz. Był legendą polskiego bluesa, przyjacielem Ryszarda Riedla, z którym współtworzył największe hity zespołu Dżem. Choć od lat mieszkał w głuszy, na tratwie „Blues” na Jeziorze Solińskim w Bieszczadach, nie zrezygnował z działalności muzycznej. Zaledwie miesiąc temu zdążył wydać swój solowy album „Wolność”.
Michał „Gier” Giercuszkiewicz zmarł 27 lipca 2020 r.
„Był jednym z niewielu, skazanych na bluesa”… Żegnaj Przyjacielu…” – napisali członkowie zespołu Dżem na Facebooku.
Giercuszkiewicz pochodził ze Śląska. Grał w takich kapelach jak SBB i Krzak oraz rozmaitych składach tworzonych przez Józefa Skrzeka. Najbardziej jednak był znany ze wspólnego muzykowania z zespołem Dżem. Był przyjacielem zmarłego w 1994 r. wokalisty tego zespołu – Ryszarda Riedla. Wspólnie z nim tworzył większość niezapomnianych hitów: „”Paw”, Whiski”, czy „Czerwony jak cegła”.
To były czasy wielkich sukcesów, ale też problemy, w tym najbardziej destrukcyjne – związane z uzależnieniem od heroiny. Ale muzyk pokonał nałóg. A pomocna okazała się ucieczka od cywilizacji. Od 24 lat mieszkał w mało dostępnym miejscu – w zatoce Teleśnickiej na Jeziorze Solińskim w Bieszczadach. Zbudował tam tratwę, którą nazwał Blues.
Do końca życia pozostał aktywnym nagrywającym i koncertującym muzykiem. Przed śmiercią wydał płytę, wystąpił też w filmie „30 Lat Wymówek”.