Ponad 48 mln zł. Taka kwota niejednego zwaliłaby z nóg. O przywłaszczeni takich pieniędzy podejrzany jest przez prokuraturę Mieszko C. (44 l.) biznesmen, który był prezesem spółki kapitałowej w Świlczy pod Rzeszowem.
Jak poinformowała w środę 18 maja Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie mężczyzna usłyszał zarzuty i został tymczasowo aresztowany na okres 3 miesięcy.
Samo śledztwo toczy się już od dłuższego czasu. Według prokuratury, pokrzywdzonych jest 356 osób, które w okresie od kwietnia 2016 roku do września 2017 roku zainwestowały na wypuszczone obligacje korporacyjne. Prezes zobowiązał się je wykupić wraz z odsetkami, ale tak się nie stało.
Zobacz też:
Prokuratura ustaliła, że mężczyzna działał z góry powziętym zamiarem, bo przedstawiał nieprawdziwe dane dotyczące dobrej kondycji finansowej i sytuacji gospodarczej kierowanej przez siebie spółki.
– Tworzył natomiast fałszywe wyobrażenia, że są to oferty wyselekcjonowane, sprawdzone, kierowane do grupy wybranych inwestorów i ściśle ograniczone w czasie – relacjonuje prokurator Krzysztof Ciechanowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie.
Według śledczych prezes miał świadomość, że ma wielu wierzycieli i postanowił zabezpieczyć własny majątek i np. matce zapisał notarialnie kilka nieruchomości oraz dwa jachty – wszystko warte 1,5 mln zł.
Prokuratura informuje, że teraz zdołano zarekwirować na poczet przyszłych kar należącą do podejrzanego nieruchomość położoną w Hiszpanii o wartości około 500 tys. euro.
Według prokuratury, podejrzany nie przyznał się do winy. Stwierdził, że nie miał możliwości spłaty należności, gdyż spółka, której był prezesem ogłosiła upadłość.
Mężczyzna prowadził działalność publiczną. Chwalił się sponsorowaniem sportu, akcjami charytatywnymi. Występował na sympozjum jako autorytet biznesu.
Zobacz też:
Krwawa awantura. 25-latek zranił nożem ojca i brata
Na płocie w bluzie wisiała fortuna! Co się z nią stało?
Przyjechał na jajeczko i wpadł
