Tuż przed tegorocznym tzw. długim weekendem sierpniowym w pobliżu aż 17 morskich kąpielisk pojawiły się zakwity sinic. Jak informuje Sanepid, w większości miejsc nad Zatoką Gdańską nie wolno wchodzić do wody. Sinice to mikroskopijne żyjątka, które czasami masowo mnożą się w ciepłym zbiorniku lub cieku wodnym i nierzadko przybierają właśnie niebieską barwę. Mogą być groźne.
Oprócz częstej, niebieskawej barwy sinice mogą mieć też kolor zielony, żółty, biały, brązowy, purpurowy, czerwony. Często nadają wodzie wygląd przypominający farbę, a na jej powierzchni mogą tworzyć nieprzyjemnie wyglądający kożuch. Mogą wydzielać także przykre, głównie stęchłe, ziemiste lub trawiaste zapachy. Trudno jest więc ich nie zauważyć. I naprawdę lepiej jest ich unikać. Część gatunków i szczepów wydziela bowiem niebezpieczne toksyny:
Hepatototoksyny
Substancje, które szkodzą wątrobie. Zależnie od dawki mogą one powodować przejściowe zaburzenia układu pokarmowego, w tym biegunkę i wymioty, a także gorączkę. Mogą również uszkodzić samą wątrobę, szczególnie jeśli dawka trucizny jest wysoka lub ekspozycja wielokrotna.
Zobacz też:
Neurotoksyny
Oddziałują na układ nerwowy. Mogą wywoływać takie symptomy jak drżenie mięśni, zaburzenia równowagi, dolegliwości ze strony jamy brzusznej, nawet paraliż. Bywa, że pojawiają się konwulsje z powodu niedotlenienia mózgu w wyniku porażenia mięśni oddechowych.
Dermatotoksyny
Uszkadzają skórę. Mogą powodować zaczerwienienie, pieczenie, swędzenie czy obrzęki.
Na szczęście nie są częste zdarzenia, jednak czasami dochodzi do zgonów zwierząt i znane są przypadki śmierci ludzi. Objawy działania toksyn mogą pojawić się krótko po ekspozycji lub w czasie kilku godzin, a nawet dni od kontaktu. W takim przypadku trzeba udać się po pomoc medyczną.
Zakwit sinic: co robić?
Przede wszystkim nie dotykać wody ani nawet do niej blisko nie podchodzić.
W Bałtyku często pojawiają się zakwity gatunku Nodularia spumigena, który wydziela nodularynę. To związek z grupy silnych hepatotoksyn, który według niektórych badań może też wykazywać działanie rakotwórcze. Co więcej, przy brzegu nierzadko pojawiają się także gatunki typowo słodkowodne, np. z rodzaju Dolichospermum. Część z nich może produkować substancje toksyczne dla wątroby oraz układu nerwowego.
Na szczęście tylko niektóre sinice produkują trujące związki, ale nieuzbrojony w odpowiednie instrumenty i fachową wiedzę plażowicz nie jest w stanie rozróżnić groźnych gatunków i szczepów od nieszkodliwych. Kiedy więc widać wspomniane oznaki obecności sinic, wody nie należy nawet dotykać, ani nawet za bardzo się do niej zbliżać, a to ze względu na drobne krople, które w postaci aerozolu mogą unosić się w powietrze pod działaniem fal i wiatru.
Wędkarze powinni mieć na uwadze, że ryby mogą gromadzić toksyny sinic w swoim ciele, a miłośnicy bardziej ekstremalnych form kempingu, surwiwalu czy buszkraftu – że choć gotowanie wody sinice zabija, to często nie niszczy toksyn. Taka woda, nawet przegotowana, nie nadaje się więc do picia.
Lubią słońce, ciepło i spokój
Wielu może zapytać, skąd te sinice się biorą. Organizmy te zwane też cyjanobakteriami to jednokomórkowe organizmy, które podobnie jak rośliny przeprowadzają fotosyntezę, czerpiąc energię z promieni słonecznych. Naturalnie żyją w wodzie w równowadze z otoczeniem. Jednak przy słonecznej pogodzie, kiedy do tego woda jest ciepła i spokojna, bywa że mnożą się na potęgę. Dodatkowo sprzyjają im organiczne substancje spływające do zbiorników i cieków wodnych m.in. z pól uprawnych. Masowe namnażanie się sinic to właśnie zakwit, który może być spowodowany przez jeden gatunek, albo nawet kilka jednocześnie.
Nie należy przy tym sinic mylić z makroglonami, które także nierzadko można spotkać na przykład na trójmiejskich plażach. Te potocznie nazywane wodorostami organizmy przypominają wyglądem wodne rośliny, więc dosyć łatwo je rozpoznać. Często są wyrzucane na brzeg przez fale i z powodu dalszego rozkładu mogą wydzielać nieprzyjemne zapachy. Same w sobie nie są trujące, ale sprzyjają rozwojowi innych organizmów, w tym właśnie sinic i bakterii.
Oficjalne plaże ostrzegają
Ryzyko zatruć sinicami, przynajmniej w Polsce, dotyczy raczej dzikich miejsc, ponieważ zgodnie m.in. z prawem europejskim oficjalne, wyznaczane przez gminę kąpieliska muszą spełniać rygorystyczne wymogi. To oznacza także, że regularnie musi być sprawdzana jakość wody. Na strzeżonych plażach można więc spodziewać się odpowiednich ostrzeżeń. Niestety, mimo znajomości biologii sinic, przewidywanie ich zakwitów jest trudne – nie wiadomo kiedy się pojawią, ani ile będą trwać. Wraz z poruszaną wiatrem wodą zakwit może przesunąć się w inne miejsce, a silny wiatr czy falowanie mogą spowodować jego załamanie – obumarcie sinic i opadnięcie ich na dno. Zatem wczasowicze nie mogą liczyć na to, że jakaś meteorologiczno-biologiczna prognoza zagwarantuje im czystą wodę w morzu czy jeziorze. Kiedy jednak zakwit się pojawi, istnieje szansa, że zniknie. Szukając odpowiedniego kąpieliska, można jednak skorzystać z serwisu internetowego prowadzonego przez Główny Inspektorat Sanitarny.
Marek Matacz, źródło: www.zdrowie.pap.pl