Była godz. 4.30. Operator 112 odebrał niepokojące zgłoszenie. Kobieta wzywała pomocy. Twierdziła, że jej partner nie żyje. Powiedziała, że jest przy nim na drodze gdzieś między Węgliskami a Rakszawą w powiecie łańcuckim.
Zgłaszająca podczas rozmowy z dyżurnym chciała brzmieć poważnie. Od razu się usprawiedliwiała. Swoją nieco bełkotliwą mowę tłumaczyła tym, że całą noc piła alkohol.
Na miejsce dotarli policjanci. I rzeczywiście zastali leżącą przy drodze parę – 63-letnią kobietę i 57-letniego mężczyznę. Nie zgadzał się natomiast stan mężczyzny. Miał być martwy, ale żył i czuł się całkiem nieźle.
Zobacz też:
To jego pomysłowa partnerka wpadła na taki żart. Wymyśliła śmierć, bo zmęczyła się spacerkiem z imprezy do domu. Zamarzyła o niebieskiej taksówce. Liczyła, że przyjedzie radiowóz i ich odwiezie.
Marzenie tylko częściowo się spełniło. Oboje zostali zapakowani do policyjnego auta i pojechali, ale na izbę wytrzeźwień. Do rachunku za pobyt „w żłobku” (305 zł) kobieta będzie musiała doliczyć grzywnę za bezpodstawne wezwanie policji.