Cisza, potem krzyk. A chwilę później – widok, który zapamiętają na całe życie. W niedzielne przedpołudnie sąsiedzi zauważyli zakrwawionego mężczyznę błąkającego się po podwórzu. Gdy weszli do środka – zobaczyli kobietę. Nie dawała oznak życia.
Do tragedii doszło niedzielę wyborczą, 1 czerwca w miejscowości Podniebyle w gminie Jedlicze na Podkarpaciu. W jednym z domów – ciało 61-letniej kobiety. Miała obrażenia głowy. Obok – jej ranny mąż. Ręce pocięte, zakrwawiony. Mężczyzna trafił do szpitala. Według śledczych to on może odpowiadać za śmierć swojej żony.
Rodzinna tragedia. Podejrzany nie usłyszał jeszcze zarzutów
Zgłoszenie o dramacie wpłynęło od członków rodziny mieszkających po sąsiedzku. – Zaniepokoili się, widząc 61-latka zachowującego się w dziwny sposób. Wybiegł z domu, był cały we krwi – relacjonują śledczy.
Na miejscu pojawili się policjanci i prokurator. To, co zastali w środku, nie pozostawiało złudzeń – kobieta nie żyła, miała obrażenia głowy. Jej ciało zabezpieczono do sekcji zwłok, która ma odbyć się w Zakładzie Medycyny Sądowej w Krakowie. Już teraz prokuratura ujawniła, że ofierze zadano kilkadziesiąt ciosów.
– Mężczyzna miał rany dłoni, został zabrany do szpitala w Jaśle. Jego stan zdrowia nie pozwala na przesłuchanie – informowała prokuratura.
Narzędzie zbrodni? Jeszcze nieznane
W domu zabezpieczono wiele przedmiotów, które mogły posłużyć jako narzędzie zbrodni. Śledczy nie przesądzają jeszcze, czym dokładnie zadano śmiertelne ciosy. Ważne będą wyniki sekcji i ekspertyz biegłych.
Sprawa prowadzona jest pod kątem zabójstwa – art. 148 kodeksu karnego. Grozi za to nawet dożywocie. Prokuratura 2 czerwca wykonała z podejrzanym czynności. Postawiła mu zarzut i skierowała wniosek o areszt, który został uwzględniony. W dalszym toku postępowania będą przeprowadzane psychiatryczne 61-latka, by sprawdzić jego stan poczytalności. Śledczy ujawnili, że mężczyzna nie przyznał się do winy. Odmówił składania wyjaśnień.
Co się wydarzyło w tym domu?
Motyw? Na razie pozostaje tajemnicą. – Za wcześnie, by mówić o powodach tego dramatu – mówią śledczy.
To, co pewne: spokojna dotąd miejscowość obudziła się w cieniu tragedii. Mieszkańcy są w szoku. Nikt nie przypuszczał, że w tym domu może dojść do czegoś tak strasznego. Współczują rodzinie tragedii.