W Bąkowie, w gminie Pysznica (powiat stalowowolski) – według śledczych – 30-latek urządził bliskim prawdziwy horror. Zabił matkę siekierą i ciężko ranił dziadków. Wkrótce babcia zmarła w szpitalu, dziadek dwa miesiące walczył o życie, ale również zmarł. Oskarżony o zbrodnię Tomasz U. teraz stanął przed sądem i przeprasza swoją rodzinę.
Dramat rozegrał się 29 kwietnia 2023 r. w przysiółku wsi Brandwica. Napastnik uderzył siekierą matkę w głowę. 58-letnia Halina U. zginęła na miejscu. Ranni zostali dziadkowie. Nieprzytomni seniorzy trafili do szpitala. Po północy zmarła 84-letnia pani Leonarda S. Jej 89-letni mąż Andrzej S. był w stanie krytycznym. Lekarze walczyli o jego życie, ale senior zmarł 7 lipca. Został pochowany razem ze swoją żoną.
Uciekł po ataku
Po zbrodni Tomasz U. uciekł rowerem. Policja zarządziła obławę. Następnego dnia zatrzymano go w okolicach stacji paliw, 5 km od domu. – Wcześniej kupił na stacji wódkę i papierosy. Potem poszedł ukryć się w krzaki – opowiadali nam mieszkańcy.
Zbrodnię odkrył ojciec zabójcy, który wieczorem wrócił z młodszym synem i jego narzeczoną z Krakowa, gdzie pojechali kupić samochód.
Tomasz U. został oskarżony o potrójne zabójstwo. 15 maja rozpoczął się jego proces w Sądzie Okręgowym w Tarnobrzegu. Na rozprawę został doprowadzony w kajdankach na rękach i nogach.
Podczas rozprawy przyznał się do zarzutów, ale nie chciał składać wyjaśnień. Stwierdził, że wszystko powiedział w śledztwie. Mężczyzna twierdzi, że z tego dnia niewiele pamięta. – Odcięło mnie – powtarzał. Powodem miał być nadmiar wypitego alkoholu.
29 kwietnia, po obudzeniu, pojechał do lombardu sprzedać dalmierz laserowy. Dostał 70 zł. Kupił za to butelkę 0,7 wódki. Niemal całą wypił po drodze. Po powrocie do domu był już mocno pijany. Robił kanapkę z pasztetem i ogórkiem, kiedy pojawiła się matka i zwróciła mu uwagę, na jego zachowanie. Już wcześniej próbowała oderwać syna od nałogu, ale to spotykało się z agresją. Nawet pewnego razu zrzucił kobietę ze schodów, co skończyło się założeniem niebieskiej karty.
Teraz mężczyzna miał wyjść za nią na podwórze. Tam zaatakował matkę siekierą. Potem wstąpił do domu dziadków, znajdującego się na tej samej posesji. W śledztwie zupełnie nie potrafił wytłumaczyć dlaczego także oni byli celem jego złości…Nic do nich nie miał.
W sądzie Tomasz przeprosił rodzinę, ale ojciec jego skruchy nie przyjął. Jest oskarżycielem posiłkowym. 30-latkowi grozi dożywocie.