To były sceny niczym z kryminalnych filmów. Na ul. Energetyków w Stalowej Woli doszło do porachunków zwaśnionych grup. Padły strzały i polała się krew. Po ponad dwóch latach od tego dramatycznego zajścia zapadł wyrok. Usłyszeli go wszyscy jego uczestnicy.
Do strzelaniny doszło 26 października 2020 r. Sprawą zajmowała się Prokuratura Krajowa – jej oddział w Rzeszowie. Akt oskarżenia objął 6 osób. Wszyscy stanęli przed Sądem Okręgowym w Tarnobrzegu.
Mężczyźni niewiele mówili, ale sąd ustalił prawdopodobny przebieg zdarzenia. Co się zatem wtedy stało?
Zobacz też:
Grupa trzech mężczyzn krążyła w citroenie po osiedlu i poszukiwała młodzieńca o imieniu Sebastian. Chłopak się ich wystraszył. Do czatującej grupy wyszedł jego brat – Filip S. (26 l.) oraz ojciec – Marek S. (61 l.). Zabrali ze sobą, nóż, amstaffa oraz przerobiony pistolet na ostrą amunicję.
Doszło do starcia. Filip S. oddał co najmniej 8 strzałów i trafił Daniela W. (33 l.), który doznał obrażeń brzucha, uda i nadgarstka. Teraz porusza się o kuli.
Grupa przeciwników także odpowiedziała ogniem. Użyła broni czarnoprochowej i dodatkowo miotacza gazowego. Mężczyźni mieli też przy sobie siekierę, a także maczetę.
Wyroki dla wszystkich
28 marca wszyscy uczestnicy zajścia usłyszeli wyroki.
Najwyższą karę otrzymał Filip S. Został skazany za usiłowanie zabójstwa, udział w bójce, nielegalne posiadanie broni oraz za posiadanie narkotyków. W sumie ma do odsiedzenia 9 lat więzienia.
Jego ojciec Marek S. został skazany na 3 lata więzienia i opuścił sąd jako wolny człowiek, bo większość swojej kary już właściwie odbył siedząc ponad 2 lata w areszcie.
Marek S. był sądzony za udział w bójce z użyciem broni palnej, podobnie jak przeciwnicy jego i jego syna. Oni także zostali skazani, a dostali:
Daniel W. (ten który został najbardziej ranny) – 6 lat,
Konrad R. (36 l.) – 4 lata,
Łukasza S. (l. 33), który użył broni czarnoprochowej – 4 lata.
W sprawie wyrok (rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata) otrzymał też Radosław R. (26 l.), który nie brał udziału w strzelaninie, ale odpowiadał za pomoc w zacieraniu śladów. Zdaniem śledczych ukrywał użyty podczas zdarzenia pistolet należący do Filipa.