Wyrok za śmiertelne pobicie w Zagórzu pod Dębicą. Sąd Okręgowy w Rzeszowie skazał Mirosława B. (35 l.) na 10 lat więzienia. Oprawca siał postrach w całej wsi. Już wcześniej popadał w konflikt z prawem. Jego ofiarą padł pan Tadeusz (†63).
Ofiara mieszkała samotnie. – Spokojny, miły człowiek, nie wadził nikomu. Nie miał wrogów – mówili nam o nim sąsiedzi.
19 kwietnia 2021 r. 35-latek zaczepił Tadeusza pod sklepem i zaprosił do siebie pod altankę. Obaj siedzieli i rozmawiali na ławeczce.
– Nic nie widziałam, nic nie słyszałam. Jestem po zawale, odpoczywałam w domu. Dopiero kiedy wyszłam na podwórze, zobaczyłam, że Tadeusz leży na ziemi. Kazałam dzwonić synowi po pogotowie – mówiła nam po zdarzeniu matka 35-latka.
Karetka zabrała poszkodowanego do szpitala. Doznał ciężkich obrażeń głowy, przeszedł trepanację czaszki. Lekarze przez trzy tygodnie walczyli o jego życie. Bezskutecznie. Mężczyzna zmarł.
Mirosław B. kiedy został zatrzymany, był nietrzeźwy. Miał 2,8 promila alkoholu.
– Podczas czynności okazało się, że mężczyzna ma na swoim koncie podobne przestępstwa, których dopuszczał się w przeszłości – informuje w komunikacie prasowym Komenda Powiatowa Policji w Dębicy.
Mężczyzna był karany za znęcanie się nad członkiem rodziny, kradzież, uszkodzenie ciała. Zarzuty, które przedstawili funkcjonariusze 35-latkowi po zatrzymaniu dotyczyły pobicia znajomego i spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu z narażeniem utraty życia. Po śmierci ofiary zostały zmienione na pobicie ze skutkiem śmiertelnym.
Podejrzany początkowo twierdził, że ofiara sama spadła z ławki. Śledczy uważają, że była uderzana jakimś przedmiotem, możliwe, że pałką.
Na wniosek policjantów i dębickiej prokuratury, sąd zastosował wobec Mirosława B. tymczasowy areszt. Oskarżony stanął przed sądem i do niczego się nie przyznał. Sąd skazał go na 10 lat więzienia. Podczas odbywania kary sąd zobowiązał go do podjęcia terapii odwykowej od uzależnienia od alkoholu. Na razie wyrok jest nieprawomocny.
Mieszkańcy wolą na temat 35-latka się nie wypowiadać, ale przyznają, że się go obawiają. – Boi się go nawet matka. Nie wiadomo, co mu strzeli do głowy. Wątpię, by zmienił go pobyt za kratkami – mówi starsza kobieta.