Groźnemu wypadkowi uległ rowerzysta w Tarnawie Niżnej w Bieszczadach Wysokich. Liczyła się każda minuta, a problemem okazał się brak zasięgu komórkowego GSM. Okolica to „martwa strefa”, w której nie działa nawet alarmowy nr 112.
Rowerzysta nie miał kasku ochronnego. Uraz głowy, którego doznał był bardzo poważny. W okolicy, w której doszło do zdarzenia, nie można natychmiast wezwać pomocy. Komórki tu nie mają zasięgu. Sygnał, który udaje się złapać jest z Ukrainy, ale wykręcając numery alarmowe 112 i 999 nie uzyskamy połączenia. Oba numery w ukraińskiej sieci nie działają. Jedną możliwością jest telefon stacjonarny albo satelitarny. Na szczęście udało się wezwać pomoc z pobliskiej Bazy nad Roztokami.
Na miejscu pierwsi pojawili się ratownicy GOPR, którzy w pobliży mieli ćwiczenia, wkrótce przyjechała karetka z Lutowisk, a także straż z Ustrzyk Dolnych i załoga OSP z Lutowisk. Ratownicy ściągnęli śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, który zabrał poszkodowanego do szpitala w Rzeszowie.
Zobacz też:
Ratownicy z bieszczadzkiego pogotowia apelują o ostrożność:
Nawet krótka przejażdżka na rowerze może skończyć się bardzo groźnymi urazami. Dbajmy o siebie i o naszych bliskich – ubierajmy kaski!