Sznur karetek, a za nimi samochody z przerażonymi rodzicami, którzy przyjechali sprawdzić, co dzieje się z ich dziećmi i aby je zabrać do domu. Niespodziewany finał miała impreza urodzinowa zorganizowana na prywatnej posesji w Chodaczowie w powiecie leżajskim. Niespodzianką osiemnastki miała być głośna salwa. Wybuch rozerwał jednak armatę na strzępy i poranił uczestników.
Wszystko działo się w sobotę, 24 września. Na prywatce bawiło się około 30 osób. Wieczorem niespodzianką była salwa z armaty. Ojciec solenizantki odpalił lot i nastąpił potężny wystrzał. Okazało się jednak, że użyta do pokazu pirotechnicznego replika samojezdnej armaty rozpadła się na kawałki. Fragmenty metalu z rozerwanej lufy ranił uczestników imprezy.
Karetki do szpitala zabrały trzy osoby. Dwóch młodzieńców w wieku 17 i 19 lat jest ciężko rannych. 17-letnia dziewczyna odniosła lżejsze obrażenia i została wypisana do domu.
Zobacz też:
Sprawą wypadku zajęła się Prokuratura Rejonowa w Leżajsku. 26 września postawiła zarzuty 50-latkowi, który zorganizował pokaz. Jak informuje na swojej stronie policja – mężczyźnie przedstawiono zarzuty: „o nieumyślne sprowadzenie zdarzenia zagrażającego życiu i zdrowiu wielu osób w postaci detonacji materiału pirotechnicznego, a także nieumyślnego spowodowania ciężkich obrażeń ciała dwóch mężczyzn”.
– Podejrzany przyznał się zarzucanego mu czynu i złożył obszerne wyjaśnienia, w których opisał przebieg wydarzeń. Wobec mężczyzny zastosowano środki zapobiegawcze w postaci dozoru policyjnego, zakazu opuszczania kraju oraz poręczenie majątkowe – czytamy w komunikacie Komendy Powiatowej Policji w Leżajsku.