To był wyścig z czasem. Stawką było ludzkie życie. Ale jak to się stało, że 37-latek wpadł do rzeki?
Wszystko działo się 23 listopada przed godz. 19 w Sanoku przy ul. Królowej Bony. Z otrzymanego zgłoszenia wynikało, że mężczyzna wpadł do Sanu i nie może samodzielnie wyjść z wody.
PRZECZYTAJ TAKŻE:
Na miejscu policjanci zastali zgłaszającą kobietę, która oświadczyła, że jej brat, 37-letni mieszkaniec powiatu sanockiego, szedł brzegiem rzeki, w pewnym momencie poślizgnął się i wpadł do wody. Kobieta próbowała go samodzielnie wyciągnąć, ale nie dała rady go uratować. Nurt wody był silny i tonący mężczyzna coraz bardziej oddalał się od brzegu.
Policjanci widząc, że życie mężczyzny jest zagrożone, weszli do wody, aby wydostać go na brzeg. W międzyczasie dojechali strażacy, którzy włączyli się w akcję ratunkową i wspólnymi siłami uratowano tonącego 37-latka. Zziębnięty i wystraszony mężczyzna trafił do szpitala. Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
💡 Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł! Podziel się swoją reakcją: