Mieszkańcy kamienicy w Przemyślu są załamani. 90-letnia pani Irena mieszka na ostatnim pietrze i dokarmia gołębie. Ptaki zanieczyszczają elewację i okna sąsiadom z dołu. Wspólnota postanowiła zamontować specjalną klatkę, aby powstrzymać seniorkę. Starsza pani ogląda teraz świat zza kratek, ale i na to znalazła sposób…
Kamienica przy ul. Smolki liczy ponad 100 lat. – Chcielibyśmy odnowić elewację, zrobić porządek, ale się nie da. Gołębie zlatują się tu z całego miasta. Ściany, szyby, wszystko zapaskudzają – żali się pan Bogdan (77 l.), lokator z parteru. Swego czasu zamontował nad swoimi oknami daszek, ale to nie rozwiązało problemu. – Odchody spadają teraz na dach. Fetor jest tak okropny, że w ciepłe dni nie można wytrzymać – narzeka mężczyzna.
Mieszkańcy zawiadamiali sąd, straż miejską, policję, ale wszystkie te interwencje nie pomogły. Smolki to wciąż ulubiony adres przemyskich gołębi. – Najpierw siedzą na dachu sąsiedniej kamienicy. Jak tylko otwiera się okno pani Ireny, całą gromadą przenoszą się na jej parapet i ucztują – opisuje pan Bogdan.
Zobacz też:
Jak ptaszek w klatce
Wspólnota mieszkaniowa kilka tygodni temu wpadła na inny pomysł. Choć kosztowało to prawie 2 tys. zł, ściągnęła ekipę ze zwyżką. Zamontowała ona specjalną, metalową siatkę. Zarzucono ją z dachu na okna ostatniego piętra, aby gołębie nie miały do nich dostępu. Teraz pani Irena sama znalazła się jak ten przysłowiowy ptaszek w klatce.
– Ale i z tym sobie poradziła. Sama, albo ktoś usłużny wyciął w siatce dziury. Ptaki dalej są dokarmiane – mówi wzburzony sąsiad. Mieszkańcy skierowali do sądu kolejną sprawę, tym razem o zniszczenie siatki.
Z emerytką nie ma żadnego kontaktu. Kobieta mieszka w kamienicy od 1948 r. i jest najstarszą jej mieszkanką. Około 10 lat temu straciła córkę i została zupełnie sama. Od ponad roku w ogóle nie wychodzi z mieszkania. – Trzyma też kilka kotów. Zwierzęta w środku się załatwiają. Wystarczy, że uchylą się na sekundę drzwi i na całej klatce czuć fetor – mówią mieszkańcy.
Nikomu nie otwiera drzwi
Starsza pani niedawno żaliła się w lokalnej gazecie, że gołębie to jedyna jej radość, a przez siatkę czuje się jak w więzieniu. Teraz nikomu nie otwiera drzwi. Codziennie przychodzi do niej opiekunka. – Nie będzie z państwem rozmawiać, przekazała tylko, że „gołębie latają, załatwiają się, bo tak już jest”. Ja nie mam na nią wpływu – odpowiada opiekunka.
– Rozumiemy, że jest to osoba starsza, ma swoje przyzwyczajenia. Ale nie może uprzykrzać innym życia. Prosimy ją tylko o to, aby dostosowała się do norm i zasad – mówią lokatorzy.
Zobacz też:
TLK Górski. Pociąg z Rzeszowa upamiętnia legendarnego trenera
Historyczne odkrycie na Grunwaldzkiej. Znaleźli Bramę Sandomierską
[yop_poll id=”68″]