W mieście z powodu oszczędności w nocy wygaszone są latarnie. Oprych skorzystał z mroku i pod jego osłoną włamał się banku przy Armii Krajowej w Mielcu.
Jeśli szukać filmowych porównań: tego soku nie mógł dokonać kasiarz typu Kwinto z „Vabank”, a bardziej postać nawiązująca do rabusiów – nieudaczników z Gangu Olsena. Nie wiadomo bowiem, na co liczył włamywacz? Czy myślał, że za szklaną ścianą znajdzie otwarty skarbiec z górą złota? Nic takiego w lokalnym oddziale Santander Bank w Mielcu na niego nie czekało.
Opryszek sporo się natrudził, aby po godz. 2 w nocy rozbić pancerną witrynę w przedsionku z bankomatem. Wszedł do sali i wyszedł, nic nie zabierając. Narobił jednak szkód.
Zobacz też:
Sprawca działał pod osłoną nocy, w czasie kiedy z racji oszczędności są wyłączone latarnie. Wykorzystał to, aby uciec niezauważony z miejsca zdarzenia.
Sprawą włamania zajmuje się policja.