Do niecodziennego zdarzenia doszło w lesie pod Brzozowem. Wilki otoczyły dwóch pilarzy. Mężczyźni chronili się przed atakiem zwierząt trzymanymi w gotowości piłami spalinowymi.
Dwóch pracowników Zakładu Usług Leśnych w poniedziałek zajmowało się wycinką w lesie nieopodal miejscowości Turze Pole. Pracowali już blisko 2 godziny. Mimo hałasu nagle zobaczyli, że zainteresowały się nimi trzy wilki. Dwa z nich zbliżyły się na odległość kilku kroków. – Warczały, pokazując kły. Krążyły, jakby szykowały się do ataku. Trzeci stał w oddali – relacjonują panowie Rafał i Radosław.
Mężczyźni próbowali odstraszyć zwierzęta. Cały czas trzymali w rękach motorowe pił, które pracowały na pełnych obrotach. Dopiero po 20 minutach zwierzęta oddaliły się. Na szczęście nikomu nic się nie stało.
Zobacz też:
– Pracuję w lesie 12 lat, a kuzyn 6. Nigdy nie przytrafiło się nam coś takiego. Jesteśmy pewni, że gdyby nie piły, nie mielibyśmy żadnych szans. Tylko to nas uratowało. Teraz staramy się szczególnie uważać. Czujnie się rozglądamy, upewniając się, czy wilki znów nas nie obserwują – mówi pan Rafał.
Wiadomość o incydencie dotarła do Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie oraz Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska.
Apel o ostrożność i wniosek o odstrzał
Burmistrz Brzozowa wystąpił do Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Warszawie o zgodę na odstrzał wilków. Wydał też ostrzeżenie dla mieszkańców z terenów przylegających do lasów o zachowanie ostrożności, zamykanie na noc psów w budynkach i unikanie spacerów w okolicznych lasach. – Spuszczanie psa ze smyczy w lesie jest zabronione – zaznacza burmistrz.
Do poniedziałkowego incydentu doszło w rejonie ścieżki przyrodniczej, z której często korzystają rodziny z dziećmi.
Oszacowano, że w okolicy żyją dwie watahy, około 30 wilków. Przetrzebiły już leśną zwierzynę, zdarzały się ataki na gospodarskie psy.