Na Baranówce w Rzeszowie dwóch oszustów podawało się się za wysłanników administracji. Jeden odwracał uwagę domowników, drugi myszkował po pokojach. Choć rabusie mają kryminalną przeszłość i zaczęli nową serię złodziejskich akcji, nie trafili do aresztu. Jeśli się ulotnią i nie stawią w sądzie, będzie problem z ustalenia ich miejsca pobytu, Obaj nie posiadają stałego adresu.
– Dzień dobry, my z administracji – mówili opryszkowie, a potem wymyślali różne powody swojej wizyty: sprawdzanie rur, wodomierzy, rozliczeń i wyrównań. Kiedy jeden zajmował właściciela rozmową, w tym czasie jego wspólnik plądrował mieszkanie. Łupem złodziei padły pieniądze i biżuteria.
Na policję zgłosiło się 5 mieszkańców, którzy stwierdzili kradzież po wizycie „administratorów”. Pokrzywdzeni swoje straty oszacowali na 19 tys. zł. Możliwe, że ofiar jest więcej, a nie zgłosiły się, nie wierząc w skuteczność wymiaru sprawiedliwości.
Ale podejrzanych udało się zatrzymać. Zostali ujęci 17 listopada. To 24 i 36-latek z Rzeszowa, ale bez stałego miejsca zamieszkania. Byli już wcześniej karani. Przyznali się do winy.
Prokuratura zastosowała wobec mężczyzn dozory policji, poręczenie majątkowe i zakaz opuszczania kraju. Jeśli nie naruszą tych zasad, będą przed sądem odpowiadać z wolnej stopy.
[yop_poll id=”51″]