80-latek zginął na miejscu, a 19-latek uciekł z miejsca wypadku. Po kilku godzinach młodzieniec został zatrzymany.
Do tragedii na drodze doszło 1 grudnia w Pilźnie w powiecie dębickim. 80-latek kierował toyotą yaris. Według policji, wyjeżdżał z drogi podporządkowanej. Kierowca bmw z impetem uderzył w tył auta.
Oba samochody wypadły poza drogę. BMW dachowało. 19-latek, który kierował BMW wydostał się z wraku o własnych siłach. Oddalił się z miejsca zdarzenia, zanim dotarły służby.
Zobacz też:
Życia 80-latka nie udało się uratować. To była śmierć na miejscu. Kilka patroli przeszukiwało okolicę w poszukiwaniu drugiego kierowcy. Po około 3 godzinach od wypadku zatrzymano go w centrum Pilzna.
Młodzieniec nie odniósł obrażeń. Trafił do komendy na przesłuchanie. Policja wyjaśnia dlaczego uciekł i nie wyklucza, że mógł działać pod wpływem szoku. Badanie alkomatem wykazało, że był trzeźwy. – Od mężczyzny została pobrana krew do badań laboratoryjnych – zaznacza aspirant sztabowy Jacek Bator, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Dębicy.
Na razie nie wiadomo, kto ponosi odpowiedzialność za wypadek. Ma to wyjaśnić prowadzone śledztwo.
Zobacz też:
Śmierć na torach. Zginął 47-latek
Tragedia w zakładzie w Gorzycach. Zginął 37-latek